Oficjalne wyniki wyborów prezydenckich w Iranie w stosunku do poprzednich głosowań ukazują "wyjątkowo niewiarygodne" zmiany tendencji, korzystne dla Mahmuda Ahmadineżada - podkreśla brytyjski ośrodek analityczny Chatham House.
Jego raport dotyczący irańskich wyborów z 12 czerwca ukazał się w niedzielę.
Według Chatham House analiza danych ogłoszonych przez ministerstwo spraw wewnętrznych w Teheranie wskazuje, że Mahmud Ahmadineżad nie mógłby osiągnąć tak wysokiego zwycięstwa bez radykalnej zmiany zachowań elektoratu wiejskiego i osób dotychczas popierających obóz reformatorów.
Skłonność dotyczy 50,9 proc. głosów oddanych na ponownie wybranego prezydenta; wskazywałoby to - sugeruje badanie - że zyskałby on poparcie 47,5 proc. uprawnionych, którzy w 2005 roku poparli reformatorów.
"To, bardziej niż jakikolwiek inny wynik, jest wysoce niewiarygodne" - podkreśla.
Badanie zwraca także uwagę na fakt, iż w dwóch konserwatywnych ostanach (prowincjach) - Mazandran (nad Morzem Kaspijskim) i Jezd (w centrum) - frekwencja przekroczyła 100 proc. W czterech innych liczba głosujących była wyższa niż 90 proc.
Raport polemizuje też z tezą, ogłoszoną przez władze Iranu, że Ahmadineżad wygrał dzięki masowemu poparciu do tej pory milczącej konserwatywnej większości.
Chatham House zaznacza, że w roku 1997, 2001 i 2005 "kandydaci konserwatywni, a szczególnie Ahmadineżad, byli równie niepopularni na wsi". Jednak rezultaty z tego roku ukazują, że prezydent uzyskał wyjątkowe poparcie w tych regionach - dodaje ośrodek badawczy.
Analitycy zauważają, że zgodnie z oficjalnymi wynikami Ahmadineżad musiałby w 10 z 30 prowincji zyskać poparcie wszystkich głosujących po raz pierwszy, wszystkich wyborców umiarkowanych, a także 44 proc. elektoratu reformatorów.
Wiele z tych miejsc, to regiony, w których reformator Mehdi Karrubi uzyskał w wyborach prezydenckich z 2005 roku niezły wynik; zwolennicy Karrubiego zdecydowali się jednak poprzeć Ahmadineżada, a nie jego głównego rywala z obozu reformatorów Mir-Hosejna Musawiego - dodają autorzy raportu.
"Dla wielu reformatorów ta sytuacja jest skrajnie nieprawdopodobna" - podkreśla Chatham House. (PAP)
zab/
4283015 int. arch.