W maju w Kaliningradzie spotkają się ministrowie spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Rosji - potwierdził w środę szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Politycy omówią m. in. kwestię umowy o małym ruchu granicznym między Polską a obwodem kaliningradzkim.
"Rosja jest bardzo ważnym partnerem Unii Europejskiej i w przeddzień naszej prezydencji (rozpoczyna się 1 lipca) wespół z Niemcami chcemy porozmawiać o tym partnerstwie między UE a Rosją" - powiedział Sikorski na konferencji prasowej.
Dodał, że ministrowie przedyskutują także sprawę małego ruchu granicznego pomiędzy Polską a obwodem kaliningradzkim. Przypomniał, że Polska i Rosja wynegocjowały już tekst tej umowy.
Sikorski podkreślił, że do jej podpisania i wejścia w życie potrzebna jest jednak zmiana unijnego rozporządzenia o małym ruchu granicznym. To zaś - według niego - leży w gestii komisarz UE ds. wewnętrznych Cecilii Malmstroem. "Bo jeśli chodzi o ministrów spraw zagranicznych i wysoką przedstawiciel (Catherine Ashton) sprawa jest już dawno dogadana" - zapewnił.
Zaznaczył, że Polska z niecierpliwością czeka na zmianę tego rozporządzenia. Pragniemy, aby to rozporządzenie uznało wyjątkową sytuację eksklawy królewieckiej" - mówił Sikorski.
Według niego, oznacza to objęcie małym ruchem granicznym całego obwodu kaliningradzkiego oraz terenu porównywalnego po stronie polskiej tak, by Polacy mogli poruszać się po całym okręgu, a Rosjanie mogli np. robić zakupy w Gdańsku. Obecne regulacje europejskie pozwalają na ustanowienie małego ruchu granicznego w pasie 30, a maksymalnie 50 km po obu stronach granicy. Obwód kaliningradzki graniczy z Litwą i Polską. Największa rozciągłość obwodu z północy na południe to 108 km, a ze wschodu na zachód - 205 km.
Jak napisała w środę "Gazeta Wyborcza", Niemcy zdecydowali się na taką formułę, bo po wojnie w Gruzji uznali, że ich polityka wobec Moskwy znalazła się w ślepym zaułku.
Według gazety pomysł spotkania trzech ministrów narodził się na początku roku w Berlinie, podczas spotkania szefa niemieckiej dyplomacji Guido Westerwellego z Sikorskim. "GW" informuje, że szczegóły spotkania są wciąż opracowywane.
Gazeta zwraca też uwagę, że problemem była nazwa miasta, które przez wieki należało do Prus. Polscy dyplomaci upierali się, by obok nazwy Kaliningrad używać też polskiej nazwy Królewiec. Niemcy - jak pisze dziennik - nie chcieli się na to zgodzić, gdyż nazwa Koenigsberg, która przetrwała do 1946 roku, kojarzy im się z III Rzeszą. Ostatecznie - jak podaje "GW" - każdy minister będzie nazywał miasto tak, jak zechce. Na środowej konferencji minister Sikorski używał sformułowania Królewiec.
"GW" cytuje także współprzewodniczącego Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych Adama Rotfelda, który uważa, że majowe spotkanie "będzie przygrywką do polskiej prezydencji", której jednym z priorytetów ma być Partnerstwo Wschodnie.
Z kolei niemiecki ekspert Cornelius Ochmann, nawiązując do umowy o małym ruchu granicznym obejmującym cały obwód kaliningradzki powiedział, że "pomysł ten budzi zastrzeżenia Berlina, który boi się, że w ten sposób otworzy się Rosjanom drzwi do UE".
Kaliningrad (Koenigsberg, Królewiec) założyli rycerze zakonu krzyżackiego w 1255 r. u ujścia Pregoły do Zalewu Wiślanego. Od roku 1457, po opanowaniu przez Polaków Malborka, miasto było siedzibą mistrzów krzyżackich, a od 1525 - książąt pruskich. Po zjednoczeniu Niemiec w 1871 roku Królewiec wszedł w skład Rzeszy.
W kwietniu 1945 roku miasto opanowały wojska radzieckie. Na konferencji poczdamskiej Koenigsberg wraz z okolicami (dzisiejszy obwód kaliningradzki) przyznano ZSRR. Władze radzieckie zmieniły nazwę miasta na Kaliningrad - od nazwiska przewodniczącego prezydium Rady Najwyższej ZSRR Michaiła Kalinina (1875-1946).(PAP)
joko/ son/ bk/
