Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W piątek wyrok w procesie autolustracyjnym posła Mirosława Pawlaka

0
Podziel się:

W piątek Sąd Okręgowy w Kielcach ogłosi wyrok
w procesie autolustracyjnym świętokrzyskiego posła PSL Mirosława
Pawlaka. Według IPN poseł był zarejestrowany przez SB jako tajny
współpracownik o pseudonimie Bill. On sam twierdzi, że nie był
agentem.

W piątek Sąd Okręgowy w Kielcach ogłosi wyrok w procesie autolustracyjnym świętokrzyskiego posła PSL Mirosława Pawlaka. Według IPN poseł był zarejestrowany przez SB jako tajny współpracownik o pseudonimie Bill. On sam twierdzi, że nie był agentem.

Prokurator krakowskiego IPN Renata Gościniak w mowie końcowej wniosła w poniedziałek do sądu o uznanie, że Pawlak złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Prokurator zwróciła uwagę, że nie ma podstaw do kwestionowania zapisów kart personalnych i dzienników operacyjnych oraz sprawozdań z teczki jednego z funkcjonariuszy SB, z których wynika, że odbył z Pawlakiem sześć spotkań.

Gościniak dodała, że nie jest ważne, że nie zachowały się treści donosów, które miał dostarczać TW Bill oraz czy informacje te były wartościowe pod względem operacyjnym.

Pełnomocnik posła Andrzej Busiakiewicz wniósł o uznanie, że Pawlak nie złożył fałszywego oświadczenia lustracyjnego. Adwokat powoływał się przy tym na treść wyroku Trybunału Konstytucyjnego z maja 2007 roku, który wskazuje na pięć przesłanek które łącznie świadczą o podjęciu współpracy z SB: kontakty z organami bezpieczeństwa państwa - przekazywanie informacji, świadomy charakter współpracy, tajny charakter współpracy - osoba musiała zdawać sobie sprawę z faktu jej nawiązania, operacyjne zdobywanie informacji oraz to, iż współpraca nie mogła ograniczać się jedynie do deklaracji woli.

Według Busiakiewicza nie ma żadnych dowodów na to, że lustrowany spełniał te pięć przesłanek. Adwokat argumentował także, że Pawlak pięć razy był posłem i składał oświadczenia lustracyjne, które nigdy nie były kwestionowane.

Pawlak jeszcze raz powiedział przed sądem, że nie miał propozycji współpracy z SB i z nią nie współpracował; nie podpisywał też dokumentu, który czyniłby z niego współpracownika służb. Prosił o uznanie prawdziwości swoich oświadczeń lustracyjnych, także tego ostatniego z okresu przed wyborami parlamentarnymi w 2007 roku.

W poniedziałek w sądzie zeznawał Jan M. - funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, który miał zwerbować Pawlaka jako kandydata na tajnego współpracownika jędrzejowskiej SB. Na podstawie opinii biegłej neurolog i na wniosek prokuratora oraz obrońcy, sąd wyłączył jawność zeznań świadka z powodu "zagrożenia dla jego zdrowia".

Na wcześniejszej rozprawie zeznawało sześciu byłych esbeków. Edward L. w którego sprawozdaniu pokontrolnym z pracy operacyjnej TW Bill pojawia się jako "kontakt" przejęty przez niego od Jana M. zeznał, że ten fragment sprawozdania został sfałszowany przez Jana M. i jest to "nieprawda i blef". Edward L. dwukrotnie spotykał się z Pawlakiem, gdy ten był dyrektorem szkoły w Mierzawie. Zwracał mu uwagę na hodowlę nutrii, której dyrektor nie powinien był prowadzić w szkole. Drugie spotkanie dotyczyło wieszania krzyży w szkole - uczestniczył w nim także Jan M., ale według świadka Jan M. nie pozyskał wówczas Pawlaka do współpracy.

B. funkcjonariusz SB dodał, że nie wskazywał fikcyjnych osób jako TW, ale słyszał, że były takie przypadki. Twierdził, że pozyskanie większej liczby TW wiązało się z nagrodami.

Pięciu innych esbeków twierdziło, że nie zetknęli się z Pawlakiem w czasie swojej pracy w SB.

Oficer SB z komendy wojewódzkiej w Kielcach Edmund W. zeznał, że w swojej pracy spotkał się z trzema przypadkami fikcyjnych agentów, o czym przekonał się podczas tzw. spotkań kontrolnych z rzekomymi TW.

Według katalogu IPN, SB w Jędrzejowie (Świętokrzyskie) 6 grudnia 1985 r. zarejestrowała Mirosława Pawlaka jako kandydata na tajnego współpracownika. Po pół roku został pozyskany jako TW Bill do sprawy obiektowej "Ognisko". 23 stycznia 1990 r. "materiały zniszczono komisyjnie ze względu na +znikomą wartość operacyjną+".

Z wcześniejszych zeznań posła wynika, że dwukrotnie, gdy był dyrektorem szkoły, w 1983 roku odwiedzili go funkcjonariusze SB, którzy namawiali go do zdjęcia krzyży ze ścian. Pawlak twierdzi, że odmówił i nigdy więcej nie miał żadnych kontaktów z SB. Oświadczył, że jest tą sprawą całkowicie zaskoczony. Podkreślił, że nie wie, czemu został zarejestrowany. W rozmowie z dziennikarzami oznajmił, że z zeznań funkcjonariusza SB, które przeczytał, wynika, iż esbek wpisał, że go pozyskał, gdyż "brakowało mu do statystyki rocznej".

Poseł wyjaśniał także, że w latach 1964-1966 pracował w milicji w Jędrzejowie, gdzie zajmował się sprawami kryminalnymi. Miał wówczas przezwisko "Długi Bill", które znali milicjanci.

Pawlak wystąpił w grudniu ub. r. do Sądu Okręgowego w Warszawie z wnioskiem o wydanie orzeczenia, uznającego złożone przez niego oświadczenie, iż nie pracował w organach bezpieczeństwa państwa i nie współpracował z nimi w okresie od 1944 do 31 lipca 1990 roku, za zgodne z prawdą. Sprawa trafiła do sądu w Kielcach, który jest instancją właściwą dla rozpoznania autolustracji posła ze względu na miejsce jego zamieszkania. (PAP)

ban/ wkr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)