W poniedziałek lekarze będą kontynuowali swój strajk. Będzie to już 15. dzień protestu. Od piątku lekarze prowadzą akcję zwalniania się z pracy. W poniedziałek ma być ona kontynuowana.
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL) podał, że od poniedziałku do końca tygodnia do akcji ma się włączyć kolejnych 65 szpitali. W piątek strajkowało już 217 placówek, a w 8 kolejnych w całym kraju lekarze złożyli wypowiedzenia z pracy - podał związek. W piątek w Gorzowie i Warszawie protestujący wyszli na ulice - utrudniali ruch, przechodząc po pasach przez jezdnie.
Wicepremier Przemysław Gosiewski podtrzymał zaproszenie dla lekarzy na poniedziałkowe rozmowy. Lekarze jednak chcą rozmawiać bez udziału innych związków. Rząd zaproponował zwiększenie nakładów na świadczenia zdrowotne - o 852 mln zł w tym roku i 5,8 mld zł w 2008 r. Pieniądze mają być przeznaczone na zwiększenie świadczeń medycznych i wzrost ich wartości, co wpłynie na wzrost płac pracowników tej branży.
Według OZZL przekazanie nadwyżki NFZ na świadczenia jest "oczywistą prowokacją i próbą skłócenia środowiska medycznego z pacjentami".
Związek ten domaga się m.in. 1 mld zł na podwyżki płac dla lekarzy od października tego roku oraz wzrostu nakładów na ochronę zdrowia - do 5 proc. PKB w przyszłym roku i 6 proc. PKB w 2009 r. OZZL chce także prywatyzacji publicznej służby zdrowia i współpłacenia pacjentów za niektóre usługi medyczne.
Do strajku przygotowuje się Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP). Związek w sobotę podjął decyzję o wszczęciu sporów zbiorowych z pracodawcami i przygotowaniach do protestu. Pielęgniarki nie wykluczają wspólnych akcji z lekarzami. W procedury sporu zbiorowego ma wejść 860 zakładowych struktur OZZPiP. Od poniedziałku działania podejmą związki w Wielkopolsce i na Podkarpaciu. Na 19 czerwca zaplanowano manifestację w Warszawie.
OZZPiP nie jest zadowolony z negocjacji z rządem i propozycji przekazania w tym roku 852 mln zł, a w przyszłym 5,8 mld zł na świadczenia zdrowotne. Pielęgniarkom zależy na tym, by na płace i ich podwyżkę były przeznaczone oddzielne środki, bo uważają, że przeznaczenie pieniędzy na świadczenia medyczne wcale nie gwarantuje wzrostu płac.
W sobotę marszałek Sejmu Ludwik Dorn (PiS) powiedział, że protestującym lekarzom z OZZL nie chodzi o podwyżki, ale o "wymuszenie prywatyzacji służby zdrowia". W jego ocenie, lekarze "kierują się skrajnym egoizmem".(PAP)
ago/ bos/ gma/
