Postawy wobec mniejszości narodowych kształtowane są nie tylko przez publiczną edukację, ale też przez rodzinne przekazy, które mogą prowadzić do stereotypów - to jeden z tematów dyskusji podjętej w sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych
W czwartek posłowie wysłuchali informacji MEN na temat edukacji o mniejszościach narodowych i etnicznych w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych. Po jej przedstawieniu odbyła się dyskusja, którą zainicjowało wystąpienie socjologa dr. Lecha Nijakowskiego z Uniwersytetu Warszawskiego.
Badacz podkreślił, że obecnie coraz większego znaczenia nabiera edukacja prowadzona nie tylko za pośrednictwem szkół, domów kultury lub muzeów, ale także popkultury i internetu. "Kluczową rolę odgrywa także przekaz rodzinny" - ocenił Nijakowski, dodając w referacie, że rodzinne wspomnienia mogą "prowadzić do utrzymywania się negatywnych stereotypów i uprzedzeń nawet wtedy, gdy szkolnictwo powszechne dąży do ich wyrugowania". Zastrzegł jednak, że autonomia pamięci rodzinnej, kształtującej tożsamość jednostki, musi być poszanowana.
Na słowa socjologa zareagowała posłanka PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk, która powiedziała, że polska historia jest na tyle tragiczna z racji geopolitycznego położenia, że przekaz rodzinny zawsze będzie istotnym czynnikiem kształtującym tożsamość młodych ludzi. "Nie można zapomnieć o krzywdzie" - przekonywała.
"Nie wolno mylić tolerancji z zapomnieniem" - przestrzegała posłanka PiS, podkreślając, że państwo polskie nie podejmuje wystarczającego wysiłku w przedstawianiu polskiej historii, w tym polskiej martyrologii. "Trzeba brać przykład z Niemców i Żydów jak potrafią propagować wiedzę o swojej kulturze, krzywdzie, tradycji i świętych księgach" - przekonywała Arciszewska -Mielewczyk.
Jako przykład braku właściwej polityki historycznej w Polsce podała tablicę informacyjną Muzeum Stutthof w Sztutowie (woj. pomorskie). "W nazwie nie ma nawet tego, że jest to były niemiecki obóz koncentracyjny. Tam jest napisane +Muzeum w Stutthof+. A co to mówi turyście, który przyjedzie z Nowej Zelandii?" - pytała posłanka PiS.
Aleksandra Trybuś (PO) nawiązała do jednego z fragmentów wystąpienia Nijakowskiego, który przywołał wyniki badań z 2009 r. dla powstającego w Gdańsku Muzeum II Wojny Światowej. W rodzinnych wspomnieniach Polaków - jak relacjonował socjolog - najgorzej wypadają Ukraińcy, a dopiero po nich Niemcy i Rosjanie. Zdaniem socjologa, jest to tyle ważne, że pamięć o przeszłych relacjach rzutuje na współczesne postawy wobec mniejszości. "Mam nadzieję, że wizerunek Ukraińców po Euro 2012, dzięki bezpośrednim kontaktom, zostanie zmieniony" - podkreśliła posłanka PO.
Uczestnicy dyskusji natomiast zgodzili się z jedną z tez referatu, że kształtowanie postaw otwartości i tolerancji wobec mniejszości powinno być częścią ogólnego kształcenia ucznia. Podkreślali jednak, że kluczową rolę w edukacji młodych ludzi na temat mniejszości odgrywać będzie przygotowanie nauczycieli. (PAP)
nno/ abe/