Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W Senacie o 75. rocznicy deportacji Polaków do Kazachstanu

0
Podziel się:

Ok. 60 tys. Polaków z terenów Ukrainy sowieckiej zostało deportowanych w
1936 r. do Kazachstanu. O okolicznościach i skutkach tych wywózek dyskutowano podczas posiedzenia
senackiej Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą.

Ok. 60 tys. Polaków z terenów Ukrainy sowieckiej zostało deportowanych w 1936 r. do Kazachstanu. O okolicznościach i skutkach tych wywózek dyskutowano podczas posiedzenia senackiej Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą.

"Według oficjalnych danych na dawnych terenach Rzeczpospolitej, które na mocy traktatu ryskiego weszły w skład ZSRR, żyło ok. 770 tys. Polaków. Historycy oceniają, że w rzeczywistości mogło ich być nawet 2 mln. Większość z nich zamieszkiwała głównie na terenie Ukraińskiej i Białoruskiej Republiki Sowieckiej. W latach 20. władze ZSRR w ramach polityki sowietyzacji stworzyły różnym narodowościom możliwość dostępu do ojczystego języka i kultury, ukierunkowaną jednak na wychowanie +człowieka sowieckiego+" - mówił podczas wtorkowego posiedzenia komisji Michał Dworczyk ze Stowarzyszenia Wspólnota Polska.

W ramach tej polityki - jak wyjaśnił - powstały tzw. rejony narodowe. Dla Polaków na terenie Białorusi utworzono polski rejon narodowy im. Feliksa Dzierżyńskiego, a na Ukrainie - im. Juliana Marchlewskiego. "Ich celem było pokazanie, jak wspaniale żyje się w ZSRR różnym narodom. +Rejony polskie+ działały jednak jedynie przez kilka lat i w połowie lat 30. wraz ze zmianą polityki zostały zlikwidowane. Polacy z rejonu Dzierżyńskiego byli skazywani na karę śmierci lub wieloletnie łagry. Ocenia się, że śmierć poniosło wówczas nawet ok. 110 tys. Polaków. Natomiast nasi rodacy z rejonu Ukrainy zostali w 1936 roku deportowani do Kazachstanu" - relacjonował Dworczyk.

Jak podkreślają historycy, Polacy podróżowali przez dwa tygodnie w wagonach towarowych w odległe, północne rejony Kazachstanu. "Byli wysadzani w szczerym stepie, bez żadnej zabudowy czy infrastruktury. Miejsce otrzymywało jedynie swój numer, a zesłańcy, żeby przeżyć, musieli sobie radzić sami. Mieszkali w namiotach lub wykopanych dołach, pracowali za darmo, do 1956 roku byli pod nadzorem i nie mogli opuszczać wsi, nie mieli także dostępu do edukacji i służby zdrowia" - opowiadał we wtorek dr Robert Wyszyński z Wydziału Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego.

"Dopiero dzieci zesłańców uzyskały możliwość zaciągnięcia się do armii Berlinga, z której przy pierwszej możliwości uciekały i ukrywały się, zmieniając nazwisko. Inni zesłańcy i ich potomkowie mieli ogromne trudności z powrotem do ojczyzny, ponieważ jako bezpaństwowcy nie mieli praktycznie żadnych praw. Ich sytuacja do dzisiaj jest niezwykle trudna, często nawet dramatyczna" - podsumował Wyszyński.

Dyskusja została zorganizowana m.in. przez Stowarzyszenie Wspólnota Polska oraz Federację Organizacji Polskich na Ukrainie. (PAP)

akn/ hes/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)