Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W środę ma ruszyć proces w sprawie katastrofy hali MTK

0
Podziel się:

W najbliższą środę przed Sądem Okręgowym w
Katowicach ma ruszyć proces oskarżonych o przyczynienie się do
katastrofy hali Międzynarodowych Targów Katowickich (MTK). W
styczniu 2006 r. pod gruzami zawalonego pawilonu zginęło 65 osób,
a ponad 140 zostało rannych.

W najbliższą środę przed Sądem Okręgowym w Katowicach ma ruszyć proces oskarżonych o przyczynienie się do katastrofy hali Międzynarodowych Targów Katowickich (MTK). W styczniu 2006 r. pod gruzami zawalonego pawilonu zginęło 65 osób, a ponad 140 zostało rannych.

Katowicka prokuratura okręgowa zamknęła śledztwo w tej sprawie w połowie lipca ubiegłego roku. Oskarżyła 12 osób. To m.in. szefowie spółki MTK, projektanci hali i szefowie firmy, która była generalnym wykonawcą obiektu. Jeden z oskarżonych przyznał się do winy i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Jego sprawa została wyłączona z głównego procesu.

Sąd wyznaczył ponad 20 terminów rozpraw - do stycznia 2010 r. Ponieważ trudno przewidzieć, ilu spośród pokrzywdzonych będzie chciało uczestniczyć w rozprawach, przynajmniej pierwsze z nich będą się odbywały w największej sali katowickiego sądu, usytuowanej na terenie koszar policji. Zaadaptowano ją przed kilkoma laty na potrzeby procesu gangu "Krakowiaka".

Hala MTK zawaliła się 28 stycznia 2006 r., w pawilonie odbywały się w tym czasie międzynarodowe targi gołębi pocztowych. Z ustaleń dochodzenia wynika, że na tragedię złożyły się błędy i zaniechania w fazie projektowania i budowy hali, a także jej użytkowania i nadzoru nad budynkiem.

Według opinii biegłych, główną przyczyną katastrofy były błędy w projekcie wykonawczym pawilonu. Odbiegał on znacząco od sporządzonego prawidłowo projektu budowlanego. Aby ograniczyć koszty, projektanci błędnie określili współczynnik kształtu dachu, błędnie też zaprojektowali przykrycie dachowe i słupy podtrzymujące konstrukcję.

Dwaj projektanci hali odpowiedzą za umyślne sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy oraz samej katastrofy. Obu im grozi najsurowsza kara - do 12 lat więzienia. Trzeci, niezależny projektant, który miał weryfikować projekt wykonawczy, odpowie przed sądem za nieumyślne sprowadzenie katastrofy.

Z ustaleń śledztwa wynika, że mimo wielu alarmujących sytuacji, kierownictwo MTK lekceważyło zagrożenie. W dniu katastrofy na dachu pawilonu zalegała gruba warstwa śniegu i lodu. Byli szefowie MTK odpowiedzą za umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy oraz nieumyślne doprowadzenie do niej.

Inni oskarżeni to m.in. szefowie firmy, która była generalnym wykonawcą hali. W procesie odpowie też powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Chorzowie.

Jedyną osobą, która przyznała się do winy i dobrowolnie poddała karze, jest koordynator techniczny MTK Piotr I., który w dniu targów gołębi nie polecił otwarcia drzwi ewakuacyjnych. Prokurator zarzucił mu narażenie wielu osób na śmierć lub uszczerbek na zdrowiu. Ma zostać skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu.

Z ustaleń śledztwa wynika, że w dniu katastrofy w pawilonie było 1329 osób, wszystkie one mają status pokrzywdzonych. W chwili gdy dach runął, wewnątrz było około tysiąca osób. Spośród ponad 140 rannych 26 osób doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

W śledztwie zgromadzono aż 454 tomy akt, z czego 264 tomy akt głównych. Sam akt oskarżenia liczy ponad 330 stron. W postępowaniu przygotowawczym przesłuchano ponad 2 tys. świadków.

Niezależnie od procesu karnego, w sądach toczą się sprawy dotyczące odszkodowań dla ofiar katastrofy. Poszkodowani i ich pełnomocnicy domagają się ich nie tylko od spółki MTK, ale także od Skarbu Państwa, do którego należy teren użytkowany przez MTK. W styczniu złożono tzw. zawezwania do próby ugodowej, w których ponad 200 osób żąda w sumie od Skarbu Państwa ok. 20 mln zł.

Niezależnie od składanych w styczniu wezwań do ugody, do katowickich sądów wpłynęło dotąd ponad 70 spraw o odszkodowania, ponad 50 z nich zostało zakończonych. Łączna kwota żądań wyniosła kilkanaście milionów zł. Sądy zwykle przychylały się do roszczeń, choć zasądzały odszkodowania, zadośćuczynienia i renty w niższej kwocie niż domagali się poszkodowani - od kilku do 250 tys. zł. (PAP)

kon/ pz/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)