Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wałęsa: aktami "Bolka" zajmował się już Sąd Lustracyjny

0
Podziel się:

Lech Wałęsa powiedział we wtorek, że akta
tajnego współpracownika SB "Bolka", które Jarosław Kaczyński miał
widzieć w 1991 r., były już analizowane sześć lat temu przez Sąd
Lustracyjny i uznane za niewiarygodne oraz sfałszowane przez
Służbę Bezpieczeństwa.

*Lech Wałęsa powiedział we wtorek, że akta tajnego współpracownika SB "Bolka", które Jarosław Kaczyński miał widzieć w 1991 r., były już analizowane sześć lat temu przez Sąd Lustracyjny i uznane za niewiarygodne oraz sfałszowane przez Służbę Bezpieczeństwa. *

"W 2000 r. byłem zlustrowany na tych dokumentach i sąd udowodnił, że to są ksera z ksera i materiały podrabiane przez bezpiekę" - powiedział we wtorek PAP Wałęsa.

Z udostępnionych dziennikarzom kolejnych tomów akt ze sprawy płk. Jana Lesiaka, odpowiadającego przed sądem za kierowanie inwigilowaniem przez UOP partii politycznych, wynika, że Jarosław Kaczyński widział akta tajnego współpracownika SB "Bolka". W 1998 r., w śledztwie dotyczącym sprawy Lesiaka obecny premier zeznał, że akta "Bolka" pokazywał mu w 1991 r. ówczesny szef UOP Andrzej Milczanowski. J. Kaczyński pełnił wówczas funkcję szef Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy.

"Była to teczka dotycząca agenta o pseudonimie Bolek, chodziło o Lecha Wałęsę, był to właściwie jeden dokument. Był to opis wydarzeń, jakie miały miejsce w Stoczni Gdańskiej już po głównej fali strajków - albo przy końcu grudnia 1970, albo w styczniu 1971 r. Był to opis dość przejrzysty, wielostronicowy, z wymienianiem nazwisk. Chodziło o jakieś zamieszanie w stoczni, kilkusetosobowe wiece" - zapisano w protokole zeznań J.Kaczyńskiego.

Podczas przesłuchania w 1998 r. J. Kaczyński powiedział, że według Milczanowskiego przeprowadzono badania grafologiczne tekstu i stwierdzono, że jest to tekst pisany ręką Lecha Wałęsy. "Przy czym możliwość sfałszowania tak długiego tekstu jest minimalna, ale jednak jest. Milczanowski był przekonany, że jest to tekst autentyczny" - zeznał J. Kaczyński.

Wałęsa, odnosząc się do tego, powiedział, że J. Kaczyński ma "prawo zeznawać, co chce", ale on nie wierzy mu "ani na jotę".

"Udowodniłem przed sądem (lustracyjnym - PAP), że nie mam z tym nic wspólnego i uzyskałem wyrok pozytywny, ale żeby jeszcze nie było wątpliwości, jeszcze poddałem się IPN, aby uzyskać status pokrzywdzonego. I jeszcze, żeby nie było wątpliwości, podałem do sądu Wyszkowskiego, żeby po raz drugi udowodnić sądownie, że jestem czysty jak łza" - podkreślił b. prezydent.

(25 października Sąd Apelacyjny w Gdańsku ma wydać wyrok w procesie, który Wałęsa wytoczył b. sekretarzowi redakcji "Tygodnika Solidarność" Krzysztofowi Wyszkowskiemu za jego wypowiedzi o rzekomej agenturalnej przeszłości b. prezydenta. W pierwszej instancji sąd uznał, że Wyszkowski, zarzucając Wałęsie tajną i płatną współpracę z SB, naruszył jego dobra osobiste.)

Wałęsa w rozmowie z PAP nie wykluczył także, że dokument pokazany w 1991 r. J. Kaczyńskiemu to jego relacja z przebiegu wydarzeń w grudniu 1970 r. w Stoczni Gdańskiej, przechwycona przez SB podczas jednej z rewizji przed 1980 r. "To był opis sporządzony przeze mnie na prośbę Bogdana Borusewicza, na potrzeby książki, która miała powstać na temat tamtych wydarzeń" - wyjaśnił b. prezydent.

W sierpniu 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Lech Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL. Wałęsę lustrował wtedy sąd z urzędu jako kandydata w wyborach prezydenckich.

Sąd uznał, że SB fałszowała swe akta na temat Wałęsy. W ustnym uzasadnieniu wyroku z 2000 r. sędzia Paweł Rysiński podkreślał, że w całej sprawie "poza trzeciorzędnymi, budzącymi najzupełniej w tej sytuacji zasadnicze wątpliwości dokumentami nie ma - oprócz wypisu z rejestru byłej SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Lecha Wałęsy jako tajnego współpracownika o pseudonimie +Bolek+ z byłą SB". Sędzia dodał, że materiał dowodowy pozwala na "graniczące z pewnością stwierdzenie, że najprawdopodobniej materiały oryginalne" na temat współpracy Wałęsy nigdy nie istniały.

Sędzia powołał się na dokument SB z 1985 r., w którym rekonstruowano "działania specjalne" SB wobec Wałęsy. Wynika z niego, że trzy lata wcześniej - w 1982 roku - SB fałszowała własne akta, by skompromitować Wałęsę nie tylko w Polsce i w "Solidarności", ale także za granicą. (PAP)

rop/ itm/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)