Były prezydent Lech Wałęsa, którego wizyta w Wenezueli została w ubiegłym tygodniu odwołana, zaapelował do Wenezuelczyków, by nie popierali prezydenta Hugo Chaveza, którego określił jako "demagoga".
Wywiad z Wałęsą ukazał się w sobotę w chilijskim dzienniku "La Tercera".
"Chavez jest demagogiem i populistą. Jego poglądy są złe. On z radością bawi się ludźmi (...). Dlatego ostrzegam ich, przede wszystkim robotników, by nie szli za nim, bo skończą, jak skończyła (kiedyś) Polska" - oświadczył były polski prezydent.
Lech Wałęsa miał w tym tygodniu wziąć udział w konferencji na temat demokracji w Caracas. Wizytę odwołano jednak w związku z tym informacją, że wenezuelskie władze nie są w stanie zapewnić mu bezpieczeństwa w swoim kraju - informował prezes Instytutu Lecha Wałęsy Piotr Gulczyński.
Dodał, że nie było "oficjalnego stwierdzenia", iż Lech Wałęsa nie ma prawa wjazdu do Wenezueli, ale wyjaśnił, że sformułowanie o niemożności zapewnienia bezpieczeństwa "w języku dyplomatycznym jest znakiem, że (władze Wenezueli) nie życzą sobie jego obecności".
Sam Wałęsa zwrócił wówczas uwagę, że od dawna jest znane jego krytyczne zdanie o Chavezie. "Miałem i mam złe zdanie i to publicznie od dawna głoszę; odmówiłem też kilka razy spotkania prezydentowi Chavezowi" - podkreślił.
W rozmowie z chilijskim dziennikiem Wałęsa zastrzegł, że nie rezygnuje z podróży do Wenezueli w celu spotkania z opozycją i Chavezem.
"Nie boję się. Chcę lepiej się przygotować na spotkanie z nim (Chavezem) i zająć się swoją ochroną. Nie mogę pozwolić sobie na przegranie tej partii" - wyjaśnił. (PAP)
ksaj/ kar/ ls/
1847 arch.