O godz. 20. zamknięto lokale wyborcze w Ostrzeszowie i Kobylej Górze (Wielkopolska). W niedzielę odbywały się tutaj ponowne wybory do rady powiatu ostrzeszowskiego, w okręgu nr 1.
O dziewięć mandatów ubiegało się 84 kandydatów. Uprawnionych do głosowania było prawie 23 tysiące mieszkańców.
Wybory przebiegały spokojnie, nie zanotowano jakichkolwiek incydentów, czy błędów w pracy komisji - powiedział PAP zastępca przewodniczącego Powiatowej Komisji Wyborczej Stefan Głowinkowski.
Liczenie głosów rozpoczęło się po zamknięciu lokali. Frekwencja wyborcza i wyniki będą znane w niedzielę przed północą lub najpóźniej - w poniedziałek rano.
W ocenie wielu mieszkańców, frekwencja nie będzie jednak wysoka. "Tyle kosztów i zamieszania, nie było to potrzebne" - mówiła starsza mieszkanka Ostrzeszowa, która zdecydowała się ostatecznie oddać swój głos.
"Nie poszliśmy głosować, ponieważ unieważniając wybory zlekceważono nas" - powiedziało PAP młode małżeństwo spotkane w centrum miasta. Oszukana czuje się miejscowa młodzież, która powtórzone wybory uznała "jako wstyd dla Ostrzeszowa, o którym niezbyt pochlebnie mówi się teraz w całym kraju".
Budżet powtórzonych wyborów wynosił prawie 64 tys. zł.
Rada powiatu w Ostrzeszowie liczy siedemnastu radnych.
Nieważność wyborów z 12 listopada orzekł na początku grudnia Sąd Okręgowy w Kaliszu, który uznał, że uchybienia w głosowaniu mogły mieć wpływ na wynik wyborów.
W trakcie głosowania do rady powiatu okazało się, że na kartach brakowało jednego nazwiska. W 26 obwodowych komisjach Ostrzeszowa i Kobylej Góry przerwano wtedy głosowanie na ponad cztery godziny.
W tym czasie wydrukowano nowe karty, a głosowanie przedłużono do północy. Komisarz wyborczy w Kaliszu unieważnił ostatecznie wszystkie głosy oddane na wadliwych kartach. Do sądu wpłynęło wkrótce 17 protestów wyborczych. (PAP)
zak/ mok/