Pięć osób podejrzanych w sprawie napadu na konwój bankowy, do którego doszło w 2000 roku w miejscowości Podrzewie (Wielkopolskie) zatrzymała policja. Wśród aresztowanych jest były ochroniarz, który konwojował pieniądze i został raniony w trakcie napadu.
Jak poinformował w poniedziałek rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak, funkcjonariusze zatrzymali w ostatnich dniach cztery osoby, piąty z podejrzanych sam zgłosił się do prokuratury.
"Wśród zatrzymanych jest były pracownik ochrony, jego żona i dwaj mężczyźni. Ochroniarz i dwaj inni mężczyźni są podejrzani o współudział w napadzie i trafili do aresztu. Pozostałe dwie osoby są podejrzane między innymi o zacieranie śladów. Podczas przeszukania domów należących do podejrzanych zabezpieczono kilkanaście tysięcy euro, broń długą myśliwską i pistolet" - powiedział Borowiak.
Do napadu na konwój przewożący pieniądze do banku doszło 18 kwietnia 2000 r. W miejscowości Podrzewie koło Poznania jadący samochód z pieniędzmi został zatrzymany i zablokowany przez dwa samochody osobowe.
"Napastnicy byli zamaskowani i uzbrojeni. Podczas napadu padł strzał z broni i ranił jednego z konwojentów. Bandyci zrabowali przewożone pieniądze i zabrali ze sobą obu konwojentów. Jednego z nich, rannego w głowę, wysadzili po drodze. Drugiego uwolnili w Poznaniu" - podał rzecznik.
Jak dodał, w czasie szczegółowego badania sprawy okazało się, że 73-letni obecnie mężczyzna, będący w zmowie z napastnikami, został postrzelony w głowę przypadkowo.
Wielkopolscy policjanci nadal poszukują mężczyzny uznawanego za głównego sprawcę napadu. Rzecznik podał, że mógł on mieć związek także z kilkoma innymi poważnymi sprawami kryminalnymi.
Za współudział w napadzie z bronią grozi do 15 lat więzienia.(PAP)
rpo/ pz/