Osiem śmiertelnych ofiar ataku zimy zanotowano we Włoszech - taki bilans podano w sobotę, w kolejnym dniu silnych mrozów na północy i największych od ponad ćwierćwiecza opadów śniegu w Rzymie.
Wśród ofiar jest dwóch narciarzy, którzy zginęli w sobotę w lawinie w Val Pusteria przy granicy z Austrią, bezdomna ukraińska imigrantka, która zmarła z wyziębienia w podrzymskiej Ostii, oraz mężczyzna, znaleziony w samochodzie niedaleko miasta L'Aquila. Zasnął on w aucie, z którego nie mógł wysiąść z powodu śnieżycy i zatruł się tlenkiem węgla. We Frosinone w środkowych Włoszech mężczyzna zginął w zawalonym pod naporem śniegu magazynie rolnym.
160 tysięcy ludzi nie ma prądu w czterech regionach kraju: w Lacjum, Abruzji, Kampanii i Molise. Awarie naprawia 1000 techników.
Krytyczna sytuacja jest na drogach w rejonie Rzymu, zasypanych przez zamarzający śnieg. Oblodzone ulice i główne trasy dojazdowe oraz obwodnica poblokowane są dodatkowo przez samochody porzucone przez kierowców.
Władze stołecznego regionu poprosiły wojsko o pomoc w odśnieżaniu dróg. Burmistrz włoskiej stolicy Gianni Alemanno podjął decyzję o zamknięciu wszystkich szkół w poniedziałek. Przyznał jednocześnie, że Wieczne Miasto nie jest przygotowane do takiego ataku zimy jak obecny.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ kar/