Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Włochy: Kolejne starcie Berlusconi-prokuratura

0
Podziel się:

We Włoszech doszło do kolejnego starcia premiera Silvio Berlusconiego z
prokuraturą, która nieoficjalnie podała, że jest on objęty śledztwem w sprawie gróźb i nacisków,
jakie miał stosować wobec telewizji RAI. Chciał zdjąć z anteny nieprzychylne mu programy.

We Włoszech doszło do kolejnego starcia premiera Silvio Berlusconiego z prokuraturą, która nieoficjalnie podała, że jest on objęty śledztwem w sprawie gróźb i nacisków, jakie miał stosować wobec telewizji RAI. Chciał zdjąć z anteny nieprzychylne mu programy.

Rzecz dotyczy, według prokuratury, presji ze strony szefa rządu na niezależny urząd nadzoru nad mediami i komunikacją (Agcom), by ten doprowadził do zdjęcia z anteny publicznej telewizji kilku politycznych talk-shows, ostro krytykujących jego samego, politykę jego gabinetu i centroprawicową koalicję.

Ponadto śledztwem objęto dyrektora dzienników w pierwszym kanale telewizji RAI Augusto Minzoliniego, uważanego za "człowieka Berlusconiego". Według śledczych przekazywał on premierowi tajne informacje, dotyczące tajemnicy śledztwa.

Cała sprawa to rezultat ujawnionych przez media podsłuchów, założonych przez prokuraturę w Trani w Apulii, prowadzącą dochodzenie w zupełnie innej sprawie. Na ich podstawie przypadkowo okazało się, że Silvio Berlusconi wielokrotnie dzwonił do jednego z członków urzędu nadzoru nad mediami, niegdyś podsekretarza stanu w jego rządzie Giancarlo Innocenziego nalegając na zdjęcie z ramówki RAI nieprzychylnych mu programów. Szczególnie premier narzekał na nadawane w drugim kanale "Annozero", prowadzone przez jego zagorzałego przeciwnika, byłego eurodeputowanego centrolewicy Michele Santoro.

Włoski premier wyraził oburzenie przeciekiem z prokuratury i zwrócił się do niej z oficjalnym pytaniem, czy rzeczywiście objęty jest śledztwem.

"To skandal, lewica zbroi prokuratorów i zatruwa klimat" - oświadczył szef rządu, cytowany przez wtorkową prasę. Prokuraturze w Trani zarzucił złamanie prawa, jakim jego zdaniem było wykorzystanie informacji, uzyskanych z podsłuchów, założonych w ramach zupełnie innego dochodzenia.

Z tego też powodu minister sprawiedliwości Angelino Alfano nakazał inspekcję w prokuraturze w Trani, co z kolei centrolewicowa opozycja uznała za kolejny zamach na niezależność wymiaru sprawiedliwości.

Silvio Berlusconi zaprotestował przeciwko ujawnieniu jego prywatnych rozmów, a dochodzenie prokuratury uznał za "groteskę". Stwierdził też, że miał nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek dzwonić do przedstawiciela urzędu nadzoru nad mediami w sprawie programów, w których według jego słów odbywają się regularne "procesy" nad nim.

Dochodzenie w sprawie nacisków uznał za "niebezpieczną grę lewicy" i wezwał Włochów, by wyszli na ulice "bronić demokracji".

"Premier ma prawo czy też nie rozmawiać przez telefon z kimkolwiek bez podsłuchu?" - zapytał Berlusconi.

Niezależni komentatorzy, między innymi z dziennika "Il Sole-24", przyznają Berlusconiemu rację i podkreślają, że w żadnym kraju nie ukazałyby się w prasie zapisy rozmów telefonicznych premiera zanim prokuratura nie postawiłaby mu konkretnych zarzutów.

Sylwia Wysocka(PAP)

sw/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)