Prezydent Czech Vaclav Klaus "podstawia nogę Europie" - pisze w czwartek "La Repubblica" w relacji z Pragi, gdzie Senat zaaprobował Traktat Lizboński.
Lewicowy włoski dziennik podkreśla: Klaus, który natychmiast dał do zrozumienia, że nie zamierza podpisać ratyfikacji, "dołącza tym samym do polskiego prezydenta, klerykała Lecha Kaczyńskiego, który także odmawia podpisania traktatu, chociaż został ratyfikowany przez parlament".
Gazeta odnotowuje jednocześnie, że wynik środowego głosowania w czeskim Senacie "oczyszcza pole" z niepokojów, ponieważ był to ostatni parlament, który nie zajął stanowiska w sprawie traktatu. Zauważa przy tym, że rezultat nie był do końca pewny.
Rzymski dziennik przytacza słowa ustępującego premiera Mirka Topolanka, który - jak zauważa - choć sam także "eurosceptyk", zdołał przekonać do głosowania na "tak", strasząc "rosyjskim niedźwiedziem". Ostrzegał, że odrzucenie Traktatu Lizbońskiego zepchnęłoby Czechy na margines Unii Europejskiej i "wrzuciłoby ponownie kraj do strefy wpływów Moskwy".
Ale Vaclav Klaus, dodaje "La Repubblica", "stawia twardo sprawę" argumentując, że traktat jest "martwy". Dlatego, stwierdza się w artykule, poprosił niektórych parlamentarzystów ze swej partii o zaskarżenie traktatu do Trybunału Konstytucyjnego po to, by "odwlec złożenie podpisu".
"Dymisja rządu Topolanka w pełni semestru prezydencji w UE wywołuje ostatni dreszcz niepewności o los reformy instytucjonalnej Unii" - czytamy w artykule. Gazeta przewiduje, że ze względu na "bardzo niskie znaczenie" nowego rządu technicznego w Pradze, możliwe jest, że to prezydent Klaus będzie przewodniczył Radzie Europejskiej w czerwcu, która miała dać Irlandii "serię nowych gwarancji w dziedzinie neutralności i nieingerowania Europy", by można było rozpisać w tym kraju nowe referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego.
"Istnieje obawa, że Klaus jako przewodniczący (Rady), mógłby i chciałby zbojkotować ten proces" - podsumowuje włoska gazeta.(PAP)
sw/ ro/ gma/
