16-letnia dziewczyna nie żyje, ośmioro uczniów jest rannych, w tym dwoje ciężko - to bilans sobotniej eksplozji silnego ładunku wybuchowego obok szkoły zawodowej w Brindisi na południu Włoch. Według jednej z hipotez za wybuchem mogła stać mafia z Apulii.
"To był zamach"- powiedział w telewizji RAI News zastępca prokuratora z Brindisi.
Ciężko ranna dziewczyna zmarła w szpitalu. Trwa walka o życie dwojga innych uczniów.
Szkoła, w której kształci się pracowników opieki społecznej, znajduje się w pobliżu sądu. Policja wyjaśniła, że ładunek wybuchowy nie znajdował się, jak wcześniej informowano w kontenerze na śmieci, ale był umieszczony na murku przed szkołą. Eksplodował o godzinie 7.45, gdy uczniowie wchodzili do szkoły.
Burmistrz Brindisi Mimmo Consales powiedział w rozmowie z agencją Ansa, że kilka tropów skłania ku hipotezie, że to mafia z Apulii, czyli Sacra corona unita mogła dokonać zamachu.
Przypomniał, że placówka, gdzie doszło do wybuchu, nosi między innymi imię sędziego Giovanniego Falcone, zamordowanego przez sycylijską mafię 23 maja 1992 roku. W sobotę miał przed nią przejść pochód, upamiętniający 20. rocznicę tej zbrodni, zorganizowany przez społeczne stowarzyszenie Libera księdza Luigiego Ciottiego, działające na rzecz praworządności.
Ponadto, jak podkreślił burmistrz, w Brindisi, uważanej za kolebkę mafii z Apulii, przeprowadzono przed 10 dniami wielką policyjną operację przeciwko gangom przestępczości zorganizowanej.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ jhp/ bos/