Włoski minister do spraw uproszczenia legislacji Roberto Calderoli z eurosceptycznej Ligi Północnej oświadczył w czwartek, że Traktat Lizboński już nie istnieje.
Tym samym Calderoli w otwarty sposób sprzeciwił się premierowi Silvio Berlusconiemu, który tuż przed wyjazdem na szczyt Unii Europejskiej wyraził przekonanie o konieczności ratyfikacji Traktatu przez 26 krajów UE, mimo odrzucenia dokumentu w referendum w Irlandii.
Calderoli, poproszony przez dziennikarzy o komentarz do słów szefa rządu, odparł: "Traktat Lizboński już nie istnieje, ponieważ taki traktat wymaga jednomyślności; a zatem albo Irlandia wnosi o głosowanie za jej wykluczeniem, albo Traktat Lizboński nie istnieje".
"Pies ugryzł się w ogon" - dodał Calderoli, oceniając obecną sytuację w Unii po odrzuceniu Traktatu w Irlandii.
Jeszcze przed referendum w tym kraju minister zażądał w imieniu swego ugrupowania podobnego głosowania we Włoszech. Jednak koalicjanci Ligi stanowczo wykluczyli taką ewentualność i opowiadają się za tym, by ratyfikacja dokumentu w parlamencie odbyła się jeszcze przed wakacyjną przerwą.
"Przy takim modelu Unii oczywiste jest to, że gdy poddaje się go pod ocenę ludzi, oni go odrzucają" - oświadczył Calderoli. Jego zdaniem "do tej pory Unia zajmowała się niepotrzebnymi sprawami". Dodał, że w tej kwestii zgadza się z premierem Berlusconim, który rano mówił w Rzymie o tym, że "Europa straciła tożsamość, pozycję protagonisty i zrobiła kilka kroków wstecz" oraz "interweniuje poprzez nakładanie obowiązków i restrykcji".
Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ mc/ jbr/