Od stycznia do tragicznego poniedziałkowego trzęsienia ziemi w L'Aquili w Abruzji (środkowe Włochy) zanotowano ponad 400 wstrząsów, lecz mimo to nikt nie sprawdził stanu technicznego akademika, położonego w samym centrum miasta - pisze w czwartek dziennik "La Repubblica".
W gruzach całkowicie zniszczonego budynku zginęło kilkunastu studentów. Wciąż z rumowiska wydobywane są kolejne zwłoki.
Cytowany w gazecie przedstawiciel związku studentów powiedział, że mimo, iż ziemia trzęsła się od dawna, do budynku nie przyszedł nikt z lokalnych władz, Obrony Cywilnej czy straży pożarnej. Nikt też nie uprzedził o nadchodzącym zagrożeniu - dodał.
Szef studenckiego związku, który zarządzał akademikiem, nie może teraz sobie wybaczyć tego, że nie doprowadził do jego zamknięcia i ewakuacji po serii wstrząsów w ostatnich miesiącach. Ale - jak wyjaśnia - nie otrzymał nigdy żadnego ostrzeżenia.
To, jak podkreśla "La Repubblica", jeden z największych skandali trzęsienia ziemi w Abruzji. Budynek, będący własnością władz regionu Abruzja, był całkowicie przez niego lekceważony.
Technicy, inżynierowie, przedstawiciele władz miasta odpowiadają teraz, że budynek był "w normie" - stwierdza gazeta. Stał się zaś zbiorową mogiłą studentów - czytamy w artykule. (PAP)
sw/ ap/