W stacji Polskiej Akademii Nauk w Rzymie odbyło się w czwartek spotkanie z Edwardem Dwurnikiem. Artysta opowiadał o swej twórczości i swych inspiracjach.
Dwurnik zaprezentował slajdy, przedstawiające kilkanaście cykli obrazów z około 5 tysięcy swoich prac.
"Nie złożyłem broni i mam nadzieję, że będę malował jeszcze przez 30 lat" - podkreślił Dwurnik, który pokazał między innymi cykle dzieł: Warszawa, Krzyż, Portrety, Romantycy.
Opowiadał, że latem 1981 roku zaczął malować ponure pejzaże zimowej Warszawy. Jak mówił, zastanawiał się wówczas nad tym, jak miasto wyglądałoby znowu "pod okupacją".
"Myślałem raczej o sowieckiej okupacji. Wtedy panował entuzjazm pierwszych miesięcy Solidarności, a ja namalowałem 30 zimowych pejzaży wojennych. Wszyscy pytali mnie, dlaczego" - mówił Edward Dwurnik. I dodał: "wkrótce potem wszystkie te obrazy rozeszły się, trafiły do galerii i prywatnych kolekcji i zostały wręcz uznane za profetyczne, jako zapowiedź stanu wojennego". Malarz wspomniał, że za ten cykl otrzymał nagrodę od działającej w podziemiu Solidarności.
Dwurnik przyznał, że "abstrakcja jest największym wyzwaniem dla malarza". "Te ekscesy i drapania na płótnie muszą wychodzić z serca artysty, a nie wynikać z jego samozadowolenia" - stwierdził. Podkreślił też, że malując prace abstrakcyjne wzorował się na twórczości Jacksona Pollocka. "Ale moje abstrakcje są wesołe i piękne, podczas gdy jego ponure i mroczne" - powiedział.
Pytany o inne inspiracje, Dwurnik przyznał: "Czerpię ze wszystkich artystów, których znam".
Mówiąc o swej sytuacji w dobie komercji, w porównaniu z czasami PRL zauważył: "W jednych i drugich czasach mnie się zawsze dobrze powodziło".
"Oczywiście byłem przez władze PRL manipulowany i wiedziałem o tym" - dodał. Dwurnik opowiadał polskim i włoskim słuchaczom, że do jego pracowni przyjeżdżały autokary wycieczek oraz żony osobistości, także z Zachodu. "Władze chciały pokazać: zobaczcie, jak dobrze powodzi się artystom w Polsce" - wspominał.
Poproszony o opinię na temat innych współczesnych polskich malarzy, odpowiedział: "Kupuję ich obrazy i je poprawiam".
Spotkanie zakończył konstatacją: "artyści powinni mieć poczucie humoru".
W rozmowie z PAP Edward Dwurnik, poproszony o komentarz do tego, że zmarłego w czwartek współzałożyciela firmy Apple Steve'a Jobsa nazwano "wizjonerem", tak jak artystów, odpowiedział: "Bo on był wizjonerem. To nie jest określenie zastrzeżone do wielkiej sztuki, twórczości. Wizjonerem może być każdy, on nim był niewątpliwie".
"Zmienił nasze podejście, także do sztuki wizualnej, do obrazu jako takiego" - przyznał malarz. Wyjaśnił zarazem, że sam nie tworzy na komputerze. "Bo to byłaby już produkcja" - dodał. (PAP)
sw/ ro/