Trzy kolejne śmiertelne ofiary ataku zimy we Włoszech zanotowano w poniedziałek. Tym samym ich liczba w ostatnich dniach wzrosła do 12. Jako krytyczną określa się sytuację na rynku gazowym.
W Abruzji w ciężarówce znaleziono ciało kierowcy, który prawdopodobnie zamarzł, a w rejonie Mantui, na północy kraju, zwłoki mężczyzny w dawnym gospodarstwie rolnym, gdzie schronił się on przed zimnem. Koło Campobasso w Molise, na południu Włoch, zmarł z zimna starszy mężczyzna.
W górskich regionach na północy, w Trydencie i Dolinie Aosty, temperatura spadła do minus 20 stopni. Jednak biegun zimna znajduje się w Lombardii, gdzie w dolinach Valtellina i Valchiavenna zanotowano od minus 31 do minus 35 stopni.
Ponad 40 tysięcy osób we Włoszech jest bez prądu. Do największej liczby awarii doszło w stołecznym regionie Lacjum, zwłaszcza pod Rzymem, a także w Molise i w Kampanii.
Po weekendzie kompletnego paraliżu powoli normalizuje się sytuacja w Rzymie, gdzie leżący jeszcze śnieg sprawia coraz mniejsze trudności. Zamknięte są jednak szkoły. Odwołano posiedzenia sądów wszystkich instancji włącznie z Trybunałem Konstytucyjnym.
Jako krytyczną określa się sytuację na rynku gazowym, gdzie w dniach silnych mrozów padły rekordy jego zużycia. Sytuację utrudnia spadek dostaw z Rosji i Francji. "Monitorujemy sytuację" - zapewnił minister rozwoju gospodarczego Corrado Passera.
Szef koncernu ENI Paolo Scaroni zapewnił, że gazu wystarczy do środy. "Jesteśmy w sytuacji kryzysowej, zareagowaliśmy na nią zwiększając import gazu z Algierii i z północnej Europy, przez Szwajcarię" - dodał.
Komisja Europejska ogłosiła, że jest w kontakcie z władzami Włoch i gotowa jest udzielić im pomocy, jeśli będzie to konieczne.
Prognozy na najbliższe dni dla Włoch nie dają nadziei na koniec śnieżyc i niespotykanych od kilkudziesięciu lat mrozów. (PAP)
sw/ ap/