Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wojewoda warmińsko-mazurski: brak chętnych na komisarza Elbląga

0
Podziel się:

Wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski przyznał PAP, że jeszcze nie
zgłosił premierowi propozycji kandydata na stanowisko komisarza Elbląga. "Nikt się do tej funkcji
nie pali" - przyznał Podziewski. Dotychczasowe władze Elbląga odwołano w referendum.

Wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski przyznał PAP, że jeszcze nie zgłosił premierowi propozycji kandydata na stanowisko komisarza Elbląga. "Nikt się do tej funkcji nie pali" - przyznał Podziewski. Dotychczasowe władze Elbląga odwołano w referendum.

Podziewski poinformował PAP, że wciąż rozważa kogo zgłosić na stanowisko komisarza Elbląga.

"Mam na to siedem dni i w tym terminie muszę się zmieścić. Na razie jednak na spokojnie analizuję, kto dobrze i zgodnie z przepisami będzie pełnił tę funkcję. Komisarz musi zarządzać przecież dużym miastem, a nie robić komukolwiek kampanię" - zaznaczył Podziewski. Jak dodał, chciałby zgłosić kandydata do piątku, ale skłania się raczej do tego, by nazwisko to wskazać w poniedziałek lub wtorek.

W miniony wtorek w dzienniku wojewody warmińsko-mazurskiego ukazało się obwieszczenie o wyniku referendum w Elblągu, oznacza to, że we wtorek 23 kwietnia upływa termin, w którym wojewoda powinien za pośrednictwem ministerstwa administracji i cyfryzacji zgłosić premierowi kandydata na komisarza.

Wojewoda w rozmowie z PAP przyznał, że chce, by komisarz Elbląga był osobą z odpowiednim doświadczeniem zawodowym - prawniczym, samorządowym, czy pracy w administracji rządowej.

"Ta osoba wcale nie musi być z woj. warmińsko-mazurskiego, to może być osoba i spoza regionu" - podkreślił Podziewski (PSL).

Jak przyznał, kandydaturę na komisarza Elbląga będzie konsultował m.in. z koalicjantem (tj. PO). Dodał też, że osoby, z którymi dotąd rozmawiał "nie palą się do tej funkcji".

"Sytuacja w Elblągu jest bardzo wrażliwa, delikatna, wymaga dużej rozwagi działania. Ci, którzy już pracują nie chcą zostawiać swojego zajęcia i podjąć się tak ciężkiej roli" - podkreślił Podziewski.

Mieszkańcy Elbląga w niedzielnym referendum odwołali prezydenta Grzegorza Nowaczyka (PO) i tamtejszą Radę Miasta. W głosowaniu w sprawie odwołania przed końcem kadencji prezydenta Nowaczyka oddano 23 970 ważnych głosów, w tym 23 087 za jego odwołaniem. Minimalna liczba głosujących potrzebna do tego, by referendum było ważne wynosiła 18 242 osoby.

W przypadku głosowania nad odwołaniem elbląskiej Rady Miasta do ważności referendum potrzebny był udział 21 127 osób. Oddano 23 945 ważnych głosów, z czego 22 750 za odwołaniem tego organu samorządu.

Referendum odbyło się na wniosek grupy Wolny Elbląg, która zarzucała lokalnym władzom niekompetencję, arogancję i "utratę zaufania mieszkańców". Pod wnioskiem podpisało się 10,2 tys. osób.

Odwołany prezydent Elbląga Grzegorz Nowaczyk jest politykiem PO, która była dotychczas największym ugrupowaniem w tamtejszej Radzie Miasta. Rzecznik rządu Paweł Graś zapowiedział, że w związku z wynikiem głosowania premier Donald Tusk zażądał od szefa regionu PO w woj. warmińsko-mazurskim informacji, co takiego stało się w Elblągu, co doprowadziło do tego, że mieszkańcy odwołali w referendum prezydenta tego miasta.

"To czerwona kartka (od wyborców - PAP). We wtorek premier zażądał raportu, informacji od szefa regionu, co tam się stało, dlaczego i co wpłynęło na to, że obywatele odwołali swojego prezydenta. Będziemy tę sytuację dokładnie analizować, premier będzie oczekiwał zdecydowanych działań od władz regionu, żeby tę sytuację naprawić" - powiedział Graś w środę w TVN24.

Przedterminowe wybory prezydenta i Rady Miasta muszą odbyć się nie później niż 90 dni od ogłoszenia wyników referendum. (PAP)

jwo/ par/ dym/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)