Piloci odchodzący z pułku specjalnego nie robią tego nagle, przewidywane odejście kilku z nich nie zagraża funkcjonowaniu tej jednostki - zapewnił rzecznik Sił Powietrznych ppłk Wiesław Grzegorzewski.
W przesłanym PAP w poniedziałek komunikacie rzecznik odniósł się do tekstu tygodnika "Wprost", który napisał, że z 36. pułku specjalnego lotnictwa transportowego zamierza odejść co szósty pilot. Według "Wprost", jednoczesne odejście dziesięciu (z blisko 60) pilotów, spowodowane złym stanem samolotów i niskimi zarobkami, "może oznaczać paraliż pułku".
Według Dowództwa Sił Powietrznych "przewidywane odejście kilku pilotów tej jednostki nie stwarza żadnego zagrożenia dla jej funkcjonowania". Rzecznik podkreślił, że "odejście żołnierza z jednostki nie jest procesem nagłym i daje możliwość pozyskania następcy na zwalniane stanowisko". Zapewnił, że nie ucierpi "ciągłość procesów dowodzenia, szkolenia i wykonywania zadań w pułku".
Flota stacjonującego na warszawskim Okęciu pułku specjalnego składa się obecnie z czterech wysłużonych samolotów Jak-40, dwóch nowszych Tu-154, śmigłowców, m.in. Mi-8 i Sokół oraz niewielkich transportowych M28 w wersji przystosowanej do przewozu pasażerów. Przetarg na samoloty, które zastąpiłyby wyeksploatowane Jaki, miał ruszyć w styczniu. Postępowanie opóźnia się jednak, ponieważ Agencja Mienia Wojskowego czeka na wymogi dotyczące offsetu. Jak się dowiedziała PAP, komitet offsetowy Ministerstwa Gospodarki ma je sformułować w najbliższych dniach. Poprzedni przetarg na sześć samolotów odwołano w połowie ubiegłego roku, z powodu błędów w warunkach przetargu.(PAP)
brw/ malk/ jra/