Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wołomin: 3 osoby nie żyją, 2 dzieci w szpitalu z ranami kłutymi

0
Podziel się:

#
dochodzą szczegóły z KSP dotyczące m.in. wcześniejszych interwencji policji
#

# dochodzą szczegóły z KSP dotyczące m.in. wcześniejszych interwencji policji #

28.04. Warszawa (PAP) - Trzy osoby nie żyją, a dwoje dzieci w wieku 8 i 10 lat z licznymi ranami kłutymi i ciętymi trafiło do szpitala - poinformowała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Renata Mazur.

Do tragicznego zdarzenia doszło w niedzielę rano w Wołominie. "Nie żyją 15-letnia dziewczyna, jej matka oraz konkubent kobiety" - poinformowała Mazur i dodała, że mężczyzna prawdopodobnie popełnił samobójstwo. Dwójka młodszego rodzeństwa trafiła do szpitala w ciężkim stanie.

Według wstępnych ustaleń śledczych prawdopodobnie doszło do awantury domowej. Jak powiedział PAP rzecznik stołecznej policji asp. Mariusz Mrozek, "wszystko wskazuje na to, że 40-letni mężczyzna mógł mieć bezpośredni związek z tą tragedią".

Według TVP Info to właśnie konkubent matki miał zadawać ciosy; jak relacjonowali sąsiedzi z Wołomina, mężczyzna nadużywał alkoholu i bywał agresywny.

Rzecznik KSP poinformował, że w przeszłości policja interweniowała w mieszkaniu kobiety trzykrotnie; w listopadzie 2010 roku oraz w marcu i w maju 2011 r. Za każdym razem policję wzywała kobieta. Dwa wezwania dotyczyły awantury domowej; mężczyzna został pouczony.

W marcu 2011 r. kobieta zaalarmowała funkcjonariuszy o tym, że mężczyzna ją pobił. "Wówczas zostało wszczęta dochodzenie w tej sprawie. Kobieta została przesłuchana jako świadek. Powiedziała, że nie czuje się pokrzywdzona i że nie wnosi o ściganie i ukaranie tego mężczyzny" - powiedział Mrozek.

Dodał, że 37-latka była także w kontakcie z miejscowym ośrodkiem pomocy społecznej; ostatni raz w pierwszej połowie 2011 r., kiedy zwracała się o zapomogę.

"W żadnej sprawie dotyczącej tej rodziny nigdy do nas nie zwracał się żaden sąsiad" - powiedział rzecznik KSP.

Z nieoficjalnych informacji PAP zbliżonych do sprawy wynika, że w nocy poprzedzającej tragedię 37-latka i jej konkubent bawili się razem w jednym z wołomińskich klubów. "Żaden ze świadków nie zauważył, żeby między nimi doszło do jakiejś awantury" - powiedział PAP policjant znający szczegóły sprawy.

"Będziemy starali się jak najszybciej skontaktować z rodziną dwójki dzieci, które przebywają w szpitalu. Na miejscu są policyjni psychologowie i jeżeli będzie taka potrzeba będą do dyspozycji dzieci" - zapewnił Mrozek.

Na razie ani policja, ani prokuratura nie udzielają więcej informacji. "Szczegóły wyjaśni prokuratorskie śledztwo, a bezpośrednią przyczynę zgonu wykaże sekcja zwłok" - podkreślił Mrozek.

Rzecznik szpitala przy ul. Niekłańskiej w Warszawie Maciej Kot powiedział PAP, że zakończyła się operacja ośmiolatka. "Obecnie trwa proces kontroli równowagi funkcji życiowych. Chłopiec jest pod stałą opieką specjalistów" - wyjaśnił. Powiedział, że "lekarze zrobili wiele, aby uratować chłopca", a obecnie jego życie nie jest zagrożone. 10-letnia dziewczynka także była operowana przez chirurgów i neurochirurgów.

Kot informował wcześniej, że dzieci trafiły do szpitala "w stanie ciężkim, z wielokrotnymi ranami, zadanymi prawdopodobnie nożem". Jak relacjonował, 8-latek był w "naprawdę ciężkim stanie", wymagał szybkiej interwencji i przeszedł kilkugodzinną operację. (PAP)

bpi/ gdyj/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)