Zbieranie podpisów pod petycją skierowaną do szefa MSZ Radosława Sikorskiego i zapalenie świec ku pamięci Tybetańczyków, którzy zginęli w wyniku sampodpopalenia, to najważniejsze punkty happeningu, który w środę odbył się we Wrocławiu.
Akcja została zorganizowana w 53. rocznicę krwawo stłumionego powstania narodowego w Tybecie, na znak solidarności z Tybetańczykami.
Happening odbył się pod pręgierzem na wrocławskim Rynku. Ustawiono przy nim flagę Tybetu, tablice z hasłami "Wrocław solidarny z Tybetem" i "Dalajlama honorowy obywatel Wrocławia". Ze świeczek ułożono także napis "Wolny Tybet".
"Chcemy zwrócić uwagę wrocławian na to, co obecnie dzieje się w Tybecie. W geście solidarności z Tybetańczykami wszyscy chętni mogą zrobić sobie zdjęcie, które w formie fotopetycji zostanie umieszczone w internecie, a następnie wysłane do Tybetu" - powiedziała PAP współorganizatorka akcji Katarzyna Mroczkowska z organizacji ratujTybet.org.
W czasie happeningu zbierano również podpisy pod petycją do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, aby w czasie planowanej wizyty w Chinach "zajął zdecydowane stanowisko w sprawie łamania praw człowieka w Tybecie".
Organizatorzy informowali również, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy sytuacja w Tybecie znacząco się pogorszyła. W ostatnim czasie w protestach podpaliło się tam kolejnych 10 Tybetańczyków, odbyły się także masowe demonstracje. Od 2009 r. w akcie politycznego protestu podpaliło się co najmniej 29 osób.(PAP)
mic/ itm/