Lekarz ranny dwa tygodnie temu w katastrofie śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, któremu w piątek amputowano lewą nogę rozpoczął rehabilitację ruchową. Jego stan z dnia na dzień jest coraz lepszy.
Jak powiedział we wtorek PAP rzecznik Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu Zdzisław Czekierda, lekarz jest w coraz lepszej formie fizycznej i psychicznej - zważywszy na fakt, że raptem dwa tygodnie temu uległ bardzo poważnemu wypadkowi.
"Pan doktor rozpoczął już rehabilitację ruchową i bardzo chce już się podnosić. Sam jest lekarzem i zdaje sobie sprawę z wielu aspektów swojego stanu zdrowia. Współpracuje też bez zarzutów z lekarzami zajmującymi się nim" - mówił rzecznik. Dodał, że zakończono już terapię tlenową w komorze hiperbarycznej.
O szczegółach rehabilitacji i leczenia doktora Czekierda nie chciał mówić ze względu na tajemnicę lekarską. Powiedział jedynie, że doktora czeka długa i intensywna rehabilitacja, a jego gotowość do niej jest dla lekarzy bardzo ważna i dzięki temu tak szybko wraca do zdrowia.
Decyzja o amputacji nogi 41-letniego Andrzeja Nabzdyka zapadła w trakcie terapii tlenowej w komorze hiperbarycznej w piątek - półtora tygodnia po wypadku. Do tej pory lekarze starali się uratować nogę lekarza. Ostatecznie jednak, gdy noga zagrażała zdrowiu lekarza - istniała obawa zakażeniem sepsą - lekarze przeprowadzili zabieg.
Operacja przebiegła bez zakłóceń, nogę amputowano w połowie uda. Zdaniem lekarzy przy dobrym dopasowaniu protezy i odpowiedniej rehabilitacji w przyszłości Nabzdyk będzie mógł chodzić bez kul.
Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego leciał 17 lutego z Wrocławia w okolice Budziszowa do rannych w karambolu na A4, gdzie zderzyło się ok. 20 aut. Maszyna LPR rozbiła się w okolicach Jarostowa - kilkaset metrów od miejsca karambolu. W wypadku zginęli pilot Janusz Cygański oraz pielęgniarz Czesław Buśko.
Ze wstępnych ustaleń Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych wynika, że przyczyną wypadku mogło być nagłe załamanie pogody, gęsta mgła i słaba widoczność - poniżej 10 metrów.
Prokuratura Okręgowa w Legnicy wszczęła postępowanie w sprawie katastrofy. Ma ono wyjaśnić, jak do niej doszło i kto ponosi za to odpowiedzialność. (PAP)
umw/ wkr/ jbr/