Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wyrok uniewinniający w sprawie wypadku, w którym zginęło 7 osób

0
Podziel się:

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie utrzymał w czwartek wyrok uniewinniający dla
Andrzeja D. od zarzutu spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. W zderzeniu dwóch samochodów
zginęło siedem osób; przeżył tylko oskarżony, który zaprzeczał, że kierował samochodem.

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie utrzymał w czwartek wyrok uniewinniający dla Andrzeja D. od zarzutu spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. W zderzeniu dwóch samochodów zginęło siedem osób; przeżył tylko oskarżony, który zaprzeczał, że kierował samochodem.

Wyrok jest prawomocny. Jeden z pełnomocników oskarżycieli posiłkowych zapowiedział kasację.

Sędzia Zbigniew Śnigórski w uzasadnieniu wyroku mówił, że sąd okręgowy bardzo wnikliwie przeprowadził postępowanie i starannie ocenił ujawnione dowody. Jednak w świetle skandalicznych zaniedbań w śledztwie, m.in. nie zabezpieczono niektórych z dowodów rzeczowych, nie można jednoznacznie stwierdzić, że to oskarżony prowadził samochód.

Podobnie uzasadniał wyrok w lutym br. sędzia Marcin Świerk z Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Mówił wówczas, że nie ma pewności, a jedynie prawdopodobieństwo, iż to oskarżony kierował samochodem, ale to za mało, by skazać go na karę więzienia.

W mowie końcowej zarówno prokurator, jak i oskarżyciele posiłkowi wnosili o uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania.

Jest to już druga apelacja w tej sprawie. W maju 2007 roku rzeszowski sąd okręgowy skazał Andrzeja D. na sześć lat pozbawienia wolności oraz zakazał mu na dziesięć lat prowadzenia wszelkich pojazdów. Była to kara znacznie surowsza od tej, jakiej domagał się wówczas prokurator. Wnosił on o cztery lata pozbawienia wolności i sześć lat zakazu prowadzenia samochodów. Natomiast o najwyższy wymiar kary wnosiła w pierwszym procesie oskarżycielka posiłkowa.

Sąd, uznając wówczas D. za winnego, oparł się na ekspertyzach z ekshumacji zwłok i opiniach biegłych, którzy uznali, że to właśnie oskarżony prawdopodobnie był kierowcą. Taką opinię uzyskano poprzez wyeliminowanie, na podstawie odniesionych obrażeń, pozostałych ofiar wypadku jadących bmw jako potencjalnych kierujących autem.

Jednak od tego wyroku odwołała się obrona. Sąd apelacyjny uchylił ten wyrok i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy, gdyż uznał, iż było zbyt mało dowodów na to, że za kierownicą siedział właśnie Andrzej D. Drugi proces przed sądem okręgowym zakończył się w lutym br. wyrokiem uniewinniającym D.

Do tragedii doszło we wrześniu 2001 r. na drodze w Wyżnem koło Rzeszowa. Jadące z dużą prędkością bmw staranowało volkswagena polo. Śmierć poniosło 7 osób (małżeństwo z vw i 5 osób z bmw). Przeżył tylko Andrzej D., którego prokuratura podejrzewała o kierowanie bmw. Nie miała jednak absolutnej pewności, że tak było, a on sam zaprzeczał.

Śledztwo prowadzone początkowo przez prokuraturę strzyżowską było kilkakrotnie umarzane ze względu na niemożność ustalenia z całą pewnością, kto był kierowcą. W śledztwie doszło też do zaniedbań: nie zabezpieczono w sposób właściwy wszystkich dowodów (m.in. odzieży Andrzeja D.), nie zlecono też sekcji zwłok. Po umarzaniu śledztwa rodziny ofiar składały kolejne zażalenia i sprawa ciągnęła się latami. Wobec kilku prokuratorów wyciągnięto konsekwencje służbowe.

Dopiero Prokuratura Rejonowa w Rzeszowie, która przejęła sprawę, zleciła pod koniec 2005 roku ekshumację zwłok pięciu ofiar. Wyniki pozwoliły na oskarżenie w tej sprawie jedynego żyjącego uczestnika wypadku. Raport z przeprowadzonej w Lublinie ekshumacji pozwolił na postawienie Andrzejowi D. zarzutu spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. (PAP)

api/ itm/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)