Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wyrok w procesie Grajewskiego z Macierewiczem - za dwa tygodnie

0
Podziel się:

Sąd Okręgowy w Warszawie zakończył w czwartek cywilny proces, który byłemu
szefowi Komisji Weryfikacyjnej WSI Antoniemu Macierewiczowi wytoczył były szef kolegium IPN Andrzej
Grajewski. Wyrok w sprawie sąd ma ogłosić 23 września.

Sąd Okręgowy w Warszawie zakończył w czwartek cywilny proces, który byłemu szefowi Komisji Weryfikacyjnej WSI Antoniemu Macierewiczowi wytoczył były szef kolegium IPN Andrzej Grajewski. Wyrok w sprawie sąd ma ogłosić 23 września.

Proces trwał od września 2008 r. Jego przyczyną był wywiad Macierewicza dla "Rzeczpospolitej" z lutego 2008 r., w którym powiedział on, że Grajewski zajmował się wskazywaniem do werbunku dziennikarzy i dlatego jego nazwisko znalazło się w raporcie z weryfikacji WSI z lutego 2007 r. oraz że są na to dowody. Wywiad odbył się krótko po tym, jak b. premier Jarosław Kaczyński oświadczył, że współpraca ze specsłużbami nie przynosi Grajewskiemu wstydu.

Grajewski (obecnie dziennikarz "Gościa Niedzielnego") domaga się od sądu, by nakazał Macierewiczowi przeprosiny w mediach za naruszenie dóbr osobistych. Żąda, by w "Rz", "Gazecie Wyborczej" i "Życiu Warszawy" opublikował na swój koszt przeprosiny wraz z oświadczeniem, że współpraca Grajewskiego z WSI "nie tylko nie wykraczała poza dopuszczalne ramy, lecz służyła ważnym interesom bezpieczeństwa państwa".

W czwartek Grajewski mówił przed sądem, iż słowa z wywiadu wpłynęły negatywnie na obraz jego osoby w środowisku dziennikarskim. "Jeśli ktoś chce mnie zaatakować w publicystyce, to powtarza słowa Macierewicza, słowa te wracają do mnie wielokrotnie niszcząc mój autorytet zawodowy" - wskazywał.

Pełnomocnik Macierewicza, mec. Andrzej Lew-Mirski wniósł natomiast o odrzucenie pozwu. Jak uzasadniał, w tej sprawie można wysunąć zarzut niedopuszczalności drogi sądowej ze względu na sprawowany przez pozwanego mandat posła. "Nie każdy dyskomfort psychiczny oznacza, że naruszone zostały dobra osobiste" - mówił odnosząc się do słów powoda.

Grajewski mówił już wcześniej, że od 1992 do 1995 r. na prośbę ówczesnego wiceszefa MON Bronisława Komorowskiego był konsultantem WSI ds. służb specjalnych Rosji, a jego współpraca nie wykraczała poza sprawy obronności (raport miał opisywać tylko przypadki wykraczające poza ten zakres - PAP). Wyjaśniał, że oficerowie WSI zamierzali wykorzystać go do typowania do werbunku dziennikarzy, ale jak sam mówił - choć wówczas było to legalne, nigdy takich działań nie podejmował. "Jeśli jest inaczej, niech Macierewicz powie, kogo typowałem" - podkreślał Grajewski.

W pozwie, do którego dotarła PAP, napisano, że Grajewski nie chciał wytaczać procesu za sam raport, by "nie szkodzić państwu", ale Macierewicz - pomawiając go "bezpodstawnie i wbrew faktom" w "Rz" - działał już nie jako urzędnik, ale jako osoba prywatna.

W początkach roku Służba Wywiadu Wojskowego, do której sąd zwrócił się o akta źródłowe nt. Grajewskiego, odpisała, że "nie ma akt, które można by przekazać sądowi". Pełnomocnik powoda mec. Ryszard Siciński przyznawał wtedy, że i w innych procesach za raport służby odmawiają przesyłania sądom akt WSI.

Trwa kilkanaście procesów wytoczonych MON przez osoby z raportu. Sądy prawomocnie nakazały MON przeprosiny kilku osób. W kilku sprawach powództwo oddalono, bo sąd wyjaśniał, że nie może nakazać prezydentowi publikacji poprawionego raportu. Procesy wytaczano też Macierewiczowi, ale sądy uznają, że chcąc obalić domniemanie prawdziwości raportu, powodowie musieliby dowieść, że nieprawdziwe są dane, które były podstawą jego ustaleń. Od jesieni 2007 r. warszawska prokuratura prowadzi tajne śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przy powstawaniu raportu i zniesławienia osób w nim wymienionych. (PAP)

mja/ pz/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)