Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wyrok w procesie Milczanowskiego - być może w lutym

0
Podziel się:

11 lutego prawdopodobnie skończy się proces
b. szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego, oskarżonego o ujawnienie w
1995 r. tajemnicy państwowej w związku ze sprawą rzekomego
szpiegostwa ówczesnego premiera Józefa Oleksego z SLD.

11 lutego prawdopodobnie skończy się proces b. szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego, oskarżonego o ujawnienie w 1995 r. tajemnicy państwowej w związku ze sprawą rzekomego szpiegostwa ówczesnego premiera Józefa Oleksego z SLD.

Do tego dnia Sąd Okręgowy w Warszawie w piątek odroczył proces, który trwa za zamkniętymi drzwiami od stycznia 2007 r. Z powodu nieobecności chorego adwokata Milczanowskiego nie doszło do planowanego wygłoszenia mów końcowych. Być może nastąpi to na następnej rozprawie, po czym mógłby zapaść wyrok.

Warszawska prokuratura oskarżyła 68-letniego Milczanowskiego (obecnie notariusza w Szczecinie), że 21 grudnia 1995 r. z trybuny Sejmu jako szef MSW ujawnił tajemnicę państwową mówiąc, iż premier Oleksy był źródłem informacji dla wywiadu ZSRR, a później Rosji - m.in. podczas kontaktów z oficerem KGB Władimirem Ałganowem. Ponadto, "bezprawnie powiadomił" o zarzutach wobec Oleksego ówczesnego prezydenta-elekta Aleksandra Kwaśniewskiego, marszałków Sejmu i Senatu, prezesów Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz szefa MSZ.

Milczanowski, któremu grozi do 5 lat więzienia, nie przyznaje się do zarzutu. Mówi, że nie ma sobie "absolutnie nic do zarzucenia" i dziś zrobiłby to samo. Twierdzi, że proces nie wykazał niczego, co by go stawiało w złym świetle. Oleksy, który jest oskarżycielem posiłkowym, replikuje, że nic nie zmieni szkód, jakie wyrządził mu Milczanowski, który "zaufał dawnym esbekom". Zapowiada, że będzie żądał dlań wyroku skazującego.

W piątek sąd przeprowadził prawdopodobnie ostatni dowód w tym trwającym rok procesie. Na wniosek obrony obejrzano wystąpienie telewizyjne Oleksego z 20 grudnia 1995 r. Obrona twierdzi, że ówczesny premier pierwszy ujawnił wtedy tajemnicę, mówiąc m.in.: "Ludzie ze służb specjalnych, za przyzwoleniem ministra spraw wewnętrznych i Lecha Wałęsy, podjęli próbę destabilizacji wewnętrznej kraju na trzy dni przed zmianą na stanowisku prezydenta Polski" oraz "przeciwko pełniącemu obowiązki Prezesa Rady Ministrów występują polskie służby specjalne. Oznacza to, że premier polskiego rządu był podsłuchiwany, nagrywany i być może śledzony".

Sprawa rzekomego szpiegostwa, ujawniona na kilka dni przed końcem kadencji prezydenta Lecha Wałęsy, wywołała wielki kryzys polityczny. Oleksy nazwał sprawę prowokacją, bo MSW sugerowało za kulisami jego odejście z urzędu premiera. Zaprzeczył, by był agentem, choć przyznał, że "biesiadował" z Ałganowem. Na początku 1996 r. Oleksy podał się do dymisji, gdy prokuratura wojskowa wszczęła śledztwo w jego sprawie, o co 19 grudnia 1995 r. wniósł Milczanowski. W kwietniu 1996 r. śledztwo umorzono z powodu niestwierdzenia przestępstwa szpiegostwa. Prokuratura podkreśliła, że materiały zebrane przez UOP nt. Oleksego można traktować "wyłącznie jako poszlaki". Do dziś nie wiadomo, kto był agentem KGB o kryptonimie Olin.

Pod koniec 1996 r. kolejny rząd SLD - Włodzimierza Cimoszewicza, opublikował w "Białej Księdze" wybór dokumentów sprawy Oleksego, aby dowieść bezpodstawności zarzutów wobec niego. Milczanowski uznał, że ujawniła ona mechanizmy działania polskiego wywiadu. Ówczesny szef MSW Zbigniew Siemiątkowski zapewniał, że nie zagroziło to interesom tajnych służb.

Warszawska prokuratura badała, czy Milczanowski przekroczył obowiązki służbowe, ujawniając tajemnicę państwową, jaką są informacje służb specjalnych o danej osobie. Prokuratura oparła się m.in. na sprawozdaniu sejmowej komisji nadzwyczajnej, która badała legalność działań w sprawie Oleksego. Według przyjętego w 1996 r. przez Sejm sprawozdania, działania w tej sprawie oficerów UOP oraz Milczanowskiego mogły naruszać prawo.

Śledztwo w sprawie Milczanowskiego pierwotnie umorzono w 1998 roku, ponieważ uznano, że minister może odpowiadać tylko przed Trybunałem Stanu. Oleksy odwołał się od tej decyzji do sądu, który w 2000 r. nakazał wznowić śledztwo. W 2001 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł zaś, że minister może odpowiadać przed sądem karnym za przestępstwa popełnione w związku z zajmowanym stanowiskiem, jeśli Sejm nie postawi go przed Trybunałem Stanu. We wrześniu 2001 r. Sejm, większością głosów AWS i UW, zdecydował o umorzeniu postępowania z wniosku posłów SLD o postawienie Milczanowskiego przed Trybunałem.

W maju 2002 r. prokuratura postawiła Milczanowskiemu formalne zarzuty. "Oskarżenie mnie uważam za przejaw zemsty ze strony SLD" - komentował wtedy Milczanowski.(PAP)

sta/ bno/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)