Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wystawa "Warszawę oskarżam" w Pracowni Duży Pokój w Warszawie

0
Podziel się:

Neon Kina Tęcza czy instalacja nawiązująca do bunkra - m.in. takie prace
znalazły się na wystawie "Warszawę oskarżam" w Pracowni Duży Pokój w Warszawie. "Nie konfrontujemy
się z miastem, ale z własnymi doświadczeniami" - mówi kurator wystawy Monika Kędziora.

Neon Kina Tęcza czy instalacja nawiązująca do bunkra - m.in. takie prace znalazły się na wystawie "Warszawę oskarżam" w Pracowni Duży Pokój w Warszawie. "Nie konfrontujemy się z miastem, ale z własnymi doświadczeniami" - mówi kurator wystawy Monika Kędziora.

Trzygodzinna impreza odbyła się w Pracowni Duży Pokój - mieszkaniu zaadaptowanym na miejsce spotkań kreatywnych ludzi, szukających przestrzeni do realizacji swoich pomysłów. Duży Pokój został stworzony przez cztery organizacje: Stowarzyszenie Rozwój w biały dzień, Stowarzyszenie 61, Stowarzyszenie Pracownia Etnograficzna oraz Inicjatywa Wolna Białoruś.

Na wystawie "Warszawę oskarżam" ośmioro młodych artystów zaprezentowało prace, ukazujące ich osobisty stosunek do miasta. Tytuł nawiązuje do ekspozycji z 1945 roku "Warszawa oskarża" w Muzeum Narodowym, na której przedstawiono fotografie dokumentujące powojenne zniszczenia stolicy. Jak tłumaczy Kędziora, podobieństwo tytułów wynikło z tej samej próby ustosunkowania się autorów prac do aktualnej rzeczywistości.

"Pod stwierdzeniem +Warszawę oskarżam+ podpisuje się każdy z uczestników wystawy, ale osobno i niezależnie. Każdy opowiada o pewnych trudnych i bolesnych doświadczeniach" - zastrzegła w rozmowie z PAP Kędziora.

Kiedy Wojciech Tubaja, pomysłodawca wystawy, przyjechał do Warszawy, zauważył jej zmienność. Dlatego też postanowił zaprezentować neon Kina Tęcza, zlikwidowanego kilkanaście lat temu. Na jego miejscu krótkotrwale działały różne instytucje kulturalne, m.in. szkoła muzyczna i Centrum Kulturalne Kotłownia. W ocenie Tubaja jest to przykład niestałości warszawskich miejsc, powodującej uczucie zagubienia.

Wyrazem podobnych odczuć była instalacja Moniki Szydłowskiej. Zbudowała ona bunkier z szafek, krzeseł i pościeli, opierając się na amerykańskiej instrukcji budowy schronu antynuklearnego z lat 50. "Pomimo że urodziłam się w Warszawie, to nie zawsze czuję się w niej bezpiecznie" - wyjaśniła Szydłowska.

Jednocześnie twórcy podkreślali, że nie chcieli tworzyć manifestu pokolenia i nie stanowią grupy oskarżycielskiej. "Patrzymy tylko przez pryzmat osobisty. Ta wystawa pokazuje miasto zniekształcone przez optykę indywidualnego spojrzenia" - podsumowała Monika Kędziora. (PAP)

wj/ ast/ hes/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)