Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Za tydzień wyrok w procesie b. szefa gabinetu Kwaśniewskiego

0
Podziel się:

W przyszły wtorek warszawski sąd rejonowy ma ogłosić wyrok w procesie Marka
U. - byłego szefa gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, oskarżonego o ujawnienie tajemnicy
państwowej i składanie fałszywych zeznań.

W przyszły wtorek warszawski sąd rejonowy ma ogłosić wyrok w procesie Marka U. - byłego szefa gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, oskarżonego o ujawnienie tajemnicy państwowej i składanie fałszywych zeznań.

Prokuratura wniosła we wtorek o uznanie U. za winnego i wymierzenie mu łącznej kary półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, 30 tys. zł grzywny oraz czteroletni zakaz obejmowania stanowisk wymagających dostępu do tajemnicy. Obrona domaga się uniewinnienia oskarżonego.

Śledztwo przeciwko U. prowadziła Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Według aktu oskarżenia, były szef gabinetu prezydenta miał ujawnić w sierpniu 2003 r. tajemnicę państwową, informując b. ministra skarbu Wiesława Kaczmarka o działaniach podjętych wobec niego przez służby specjalne w związku z rzekomym przyjęciem przez niego łapówki.

Jak wskazywała prokurator w swej mowie końcowej, wprawdzie plotki na temat rzekomej łapówki "krążyły po Warszawie", ale nic nie było wiadomo, aby działania w sprawie prowadziły służby. Informacja ta więc, zdaniem prokuratury, musiała pojawić się w wyniku ujawnienia tajemnicy.

Broniący U. mec. Piotr Kardas argumentował zaś, iż po pojawieniu się plotki o łapówce Kaczmarek sam musiał mieć świadomość tego, że przez odpowiednie służby "będą wdrożone działania sprawdzające". Zresztą, jak dodał mecenas, z materiału dowodowego wynika, że wiedza Kaczmarka na temat działań służb "była bardzo nieprecyzyjna" - nie wiedział on na przykład, które ze służb prowadzą działania.

Drugi z obrońców, mec. Jerzy Jamka, zaznaczył, że nie ma żadnego dowodu, że Kaczmarek w rozmowie z U. dowiedział się "czegoś czego już wcześniej nie wiedział".

Śledztwo w sprawie było konsekwencją wiedeńskiego spotkania znanego biznesmena Jana Kulczyka z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem w lipcu 2003 r. Po powrocie do Polski Kulczyk miał poinformować szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego, że - według Ałganowa - b. minister skarbu Wiesław Kaczmarek i były szef Nafty Polskiej Maciej G. przyjęli od Rosjan 5 mln dolarów łapówki za pomoc w prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej.

Informacji tej nadano klauzulę "ściśle tajne", a szef wywiadu zainicjował działania, by ją zweryfikować. Zgodnie z procedurą, o sprawie Siemiątkowski poinformował prezydenta, a także m.in. premiera, ministra sprawiedliwości i szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Z ustaleń prokuratury wynika, że z informacją tą zapoznał się U., posiadający certyfikat bezpieczeństwa dotyczący informacji niejawnych. Później przekazał ją prezydentowi. 5 sierpnia poleciał do Juraty, gdzie Kwaśniewski spędzał urlop. Tego samego dnia wrócił do Warszawy. Następnie zadzwonił do Kaczmarka i zaprosił go na rozmowę. Ta rozmowa odbyła się w Pałacu Prezydenckim 7 sierpnia - ustaliła prokuratura. Właśnie wtedy - zdaniem prokuratury - U. miał powiedzieć Kaczmarkowi, że w sprawie rzekomej łapówki prowadzone są działania przez służby specjalne. Śledczy uznali, że w taki sposób przekroczył on swoje uprawnienia i zdradził tajemnicę państwową.

Marek U., któremu grozi do pięciu lat pozbawienia wolności, nie przyznaje się do winy. "Moja rozmowa z Kaczmarkiem w sierpniu 2003 r. miała charakter towarzyski i ogólny (...). Na pewno go nie ostrzegałem" - mówił wcześniej U. przed sądem.

Jak wyjaśniał oskarżony, podczas rozmowy w sierpniu 2003 r. zapytał tylko Kaczmarka czy zna on krążącą po Warszawie plotkę dotyczącą rzekomego przyjęcia przez Macieja G. korzyści majątkowej. "Uznaliśmy, że, ze względu na absurdalność pomówień, życie i tak zweryfikuje te bzdury, a walka z plotką tylko potęguje jej działanie" - mówił.

Drugi zarzut wobec byłego szefa gabinetu prezydenta dotyczy składania fałszywych zeznań w innym prowadzonym przez katowicką prokuraturę śledztwie - w sprawie zatrzymania w 2002 roku ówczesnego szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. Zarzut ten jest też pośrednio związany z rzekomą łapówką. U. miał zeznać wtedy, że nic mu nie wiadomo na temat łapówki oraz że nic nie wie na temat prowadzonego postępowania w tej sprawie.

Prokuratura przyjęła, że jeżeli świadek - w tym przypadku U. - chciałby uchronić się od ujawnienia tajemnicy państwowej, powinien był zasygnalizować to w czasie przesłuchania. Wówczas prokuratura musiałaby wystąpić o uchylenie tajemnicy. Oskarżony tego nie zrobił.

U. mówił natomiast w odpowiedzi na zarzut m.in., że działał "w sytuacji wyższej konieczności" i chronił "informacje wyższego rzędu". Dodał, iż ustawodawca nie przewidział sytuacji, aby prokuratura okręgowa pytała o ściśle tajne informacje znane kilku osobom w państwie.

Śledztwo w sprawie Marka U. rozpoczęło się na wniosek sejmowej komisji śledczej badającej sprawę PKN Orlen, po zapoznaniu się komisji z zeznaniami złożonymi przez Kaczmarka w prokuraturze w kwietniu 2004 roku. (PAP)

mja/ pz/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)