Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Za tydzień wyrok w sprawie zabójstw kantorowców

0
Podziel się:

Przed Sądem Okręgowym w Krakowie zakończył się w poniedziałek proces trzech
mężczyzn, oskarżonych o zabójstwa pięciu osób - właścicieli i pracowników kantorów - oraz o
usiłowanie zabójstwa kolejnych dwóch. Wyrok na być ogłoszony 12 lipca.

Przed Sądem Okręgowym w Krakowie zakończył się w poniedziałek proces trzech mężczyzn, oskarżonych o zabójstwa pięciu osób - właścicieli i pracowników kantorów - oraz o usiłowanie zabójstwa kolejnych dwóch. Wyrok na być ogłoszony 12 lipca.

Obrońcy dwóch oskarżonych - Wojciecha W. i Tadeusza G. - wnioskowali w poniedziałek o ich uniewinnienie. Sami oskarżeni twierdzili, że są niewinni.

Tadeusz G. przyznał się jedynie do posiadania kradzionego roweru; jego adwokat wnioskował, by ukarać go tylko za ten czyn. Wśród zarzutów postawionych G. jest kradzież roweru, według prokuratury jej dokonanie to dowód, że oskarżony był na miejscu zbrodni. W śledztwie mężczyzna utrzymywał, że rower dostał od kolegi.

"Przyznaję się do wszystkich zarzucanych czynów" - mówił przed sądem trzeci z oskarżonych Jacek P. Jego zeznania przyczyniły się do wyjaśnienia serii zabójstw kantorowców. Jacek P. wyraził w poniedziałek nadzieję, że kara wobec niego zostanie nadzwyczajnie złagodzona; prosił też sąd, by nie przywożono go na ogłoszenie wyroku.

Jego obrońca wniósł o uznanie Jacka P. winnym i nadzwyczajne złagodzenie kary do 13 lat więzienia.

Oskarżonym grozi od 25 lat pozbawienia wolności do dożywocia.

Prokuratura zarzuca mężczyznom pięć zabójstw dokonanych od 2005 do 2007 roku w Kraśniku, Tarnowie, Myślenicach i Piotrkowie Trybunalskim oraz usiłowanie zabicia dwóch osób w Sosnowcu i w Piotrkowie Trybunalskim. Do zrabowania większych sum pieniędzy doszło tylko podczas napadu w Kraśniku (70 tys. zł) i Myślenicach (164 tys. zł).

Podczas poprzedniej rozprawy prokurator zażądała dla Tadeusza G. i Wojciecha W. kar dożywotniego więzienia, z zaznaczeniem, że W. będzie się mógł ubiegać o wcześniejsze warunkowe zwolnienie po 35 latach, a G. po 30 latach. "Żadnych okoliczności, które mogłyby wpłynąć na złagodzenie kary, nie dopatrzyłam się. Wszystko teraz w rękach sądu" - mówiła w poniedziałek dziennikarzom prokurator Katarzyna Płończyk.

Dla Jacka P. ze względu na jego postawę w śledztwie prokurator chce nadzwyczajnego złagodzenia kary i wymierzenia 14,5 roku pozbawienia wolności.

Napady na właścicieli kantorów lub osoby związane z obrotem walutami były poprzedzone długotrwałą obserwacją ofiar. Pracowników lub właścicieli kantorów atakowano w pobliżu ich domów. Z ustaleń prokuratury wynika, że w żadnym z przypadków sprawcy nie żądali wcześniej pieniędzy ani nie pytali ofiary, czy ma pieniądze. Najpierw strzelali, a dopiero potem rabowali. Z tego powodu media określiły ich mianem gangu zabójców.

Według prokuratury Tadeusz G. planował zabójstwa, rozpoznawał teren i zwyczaje zabitych, dostarczał broń, a w dniu przestępstw obserwował miejsce zbrodni i zapewniał wspólnikom jego sprawne opuszczenie. Dwaj pozostali oskarżeni oddawali strzały i zabierali pieniądze, jeśli ofiary miały je przy sobie.

Przestępcy starannie dobierali potencjalne ofiary, istotne było m.in. to, czy właściciele kantorów przewozili z pracy do domu pieniądze. Ważne było też to, czy podczas ucieczki będzie można sprawnie wydostać się z miejsca zbrodni na główną drogę. Wszystkie przestępstwa były popełnione jesienią i zimą, kiedy dzień był krótszy. Sprawcy wybierali też dni pochmurne, deszczowe albo śnieżne, by ich rozpoznanie było trudniejsze.

Wszyscy oskarżeni pochodzą z rejonu Kielc i Skarżyska Kamiennej. Decydujący - według prokuratury - o napadach Tadeusz G. jest rolnikiem, hodowcą truskawek. Wojciech W., który pomagał przy zdobywaniu i przerabianiu broni, pracował w zakładach Mesko. Jacek P., bezrobotny, był na utrzymaniu rodziny. Oskarżeni byli postrzegani jako tzw. normalni, sympatyczni i życzliwi ludzie, mieli rodziny. Tylko jeden z nich był w przeszłości karany za umyślne paserstwo.

W dalszym ciągu toczy się śledztwo w sprawie trzech zabójstw i jednego usiłowania zabójstwa - tj. napadów, do których doszło m.in. w Dębicy, Ostrowie koło Przemyśla i Przeworsku. Prokuratura nie uzyskała bowiem jednoznacznych dowodów, pozwalających na przypisanie tych napadów oskarżonym.

Śledztwo w sprawie "gangu zabójców" kantorowców doprowadziło krakowską Prokuraturę Apelacyjną do ustalenia podejrzanych o zabójstwo w 1991 roku w Cedzynie pod Kielcami trzech obywateli Ukrainy. Stało się to m.in. dzięki badaniom kodu DNA. Jedną z osób, której postawiono zarzut potrójnego zabójstwa, jest Tadeusz G.

Śledczy sprawdzają też, czy zabójcy właścicieli kantorów mają związek z pięcioma niewyjaśnionymi zabójstwami osób handlujących walutą, popełnionymi w latach 90. m.in. w Stalowej Woli, Lublinie i Szydłowcu.(PAP)

wos/ abr/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)