Mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, wciąż nie udało się odnaleźć trzech młodych mieszkańców Szczecina, którzy zaginęli w niedzielę wieczorem na jeziorze Pile k. Bornego Sulinowa (Zachodniopomorskie).
We wtorek przypuszczalny obszar, na którym mogło dojść do zatonięcia trzymetrowej plastikowej łodzi, za pomocą sieci i kotwic trałowali rybacy z gospodarstwa w Czaplinku.
"Nie odnaleźli ani łodzi, ani ciał, ale zaznaczyli dwa miejsca, w których doszło do tzw. zaczepu. W środę zejdą tam nurkowie, by sprawdzić, o co zahaczyły trały" - powiedział PAP Zenon Szulakowski, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Szczecinku.
W środę strażacy chcą przeszukać jezioro za pomocą sonaru.
Zaginieni mężczyźni w wieku 28-33 lat w niedzielę ok. 18 wypłynęli na Pile łodzią na krótką przejażdżkę. Godzinę później jeden z mieszkańców leżącej nad jeziorem Piławy widział przez lornetkę, jak znajdująca się ok. kilometr od brzegu łódź się wywraca. Mężczyzna zawiadomił o tym policję, po czym popłynął własną łodzią na ratunek. Kiedy dotarł na miejsce, na wodzie nie było już ani plastikowej łódki, ani trzech widzianych przez niego osób.
Jeszcze w niedzielę część jeziora przeszukali rybacy i straż pożarna. Poszukiwania musieli przerwać ze względu na ciemności i złe warunki atmosferyczne - silny wiatr i deszcz.
W poniedziałek miejsce przypuszczalnego zatonięcia łodzi przeszukali płetwonurkowie z Klubu Mares. Kilkugodzinna akcja nie przyniosła żadnych rezultatów. W momencie wywrócenia się łodzi woda w Pile miała temperaturę 5 stopni Celsjusza. Według ratowników, człowiek mógł w niej wytrzymać zaledwie 10 minut.
Zaginieni mężczyźni razem z pięciorgiem znajomych spędzali w wynajętym nad jeziorem Pile domku święta wielkanocne.(PAP)
sibi/ itm/ gma/