Związkowcy ze stacji pogotowia ratunkowego w Koszalinie zawiesili w piątek trwającą dobę okupację placówki. Protestujący od początku marca br. domagają się m.in. odwołania dyrektora stacji, który - ich zdaniem - naraził ją na straty finansowe. W okupacji pogotowia wzięło udział 55, spośród 61 pracowników.
Jak powiedział PAP przewodniczący komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" Przemysław Missok po piątkowym spotkaniu z władzami powiatu, do przyszłego czwartku okupacja budynku pogotowia została zawieszona, ponieważ władze obiecały związkowcom do tego czasu podjęcie "dobrych dla nich" decyzji.
Zdaniem Missoka, dyrektor stacji źle zarządza pogotowiem. Naraził je m.in. na 500-tysięczny dług wobec NFZ, ponieważ zdecydował, że będą jeździły tylko cztery karetki, zamiast zakontraktowanych pięciu. Fundusz zażądał więc zwrotu pieniędzy. Przewodniczący dodał też, że szef pogotowia, który jest obecnie na urlopie, jest skonfliktowany ze swoimi pracownikami.
Trwający ponad miesiąc protest do tej pory polegał na oflagowaniu i oplakatowaniu karetek oraz budynku.(PAP)
epr/ bno/
