Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Zajęcia z gender na palestyńskim uniwersytecie - jak wojna

0
Podziel się:

Te zajęcia są jak wojna; ostre, żywe debaty. A większość studentów to
mężczyźni, kobiety często boją się zabierać głos - tak wyglądają wykłady z gender na palestyńskim
uniwersytecie. Zajęcia nie są obowiązkowe, ale zapisuje się na nie coraz więcej osób.

Te zajęcia są jak wojna; ostre, żywe debaty. A większość studentów to mężczyźni, kobiety często boją się zabierać głos - tak wyglądają wykłady z gender na palestyńskim uniwersytecie. Zajęcia nie są obowiązkowe, ale zapisuje się na nie coraz więcej osób.

Dr Nadżah Al-Chatib jest jedną z założycielek instytutu studiów gender na palestyńskim Uniwersytecie Al-Kuds (Jerozolima po arabsku). "Emancypacja palestyńskich kobiet to trudny temat, zawsze wikła się z rozmową o walce z izraelską okupacją, jakby te dwie kwestie były konkurencyjne wobec siebie. Nie są. Są równoległe. Wyzwolenia potrzebują też mężczyźni" - tłumaczy dr Chatib w rozmowie z PAP.

"Pogubiliśmy się. W czasie pierwszej intifady (palestyńskie powstanie przeciwko izraelskiej okupacji w latach 1987-1993) i pokojowych protestów kobiety były na czele, na froncie, brały udział w konfrontacjach z izraelskimi żołnierzami. Druga intifada zaczęła się podobnie, wyszłyśmy na ulicę, brałyśmy udział w demonstracjach. Ale drugie powstanie szybko przekształciło się w walkę zbrojną i nagle nie było już dla nas miejsca" - opowiada dr Chatib.

Twierdzi, że w pewnym sensie życie pod okupacją wymuszało przez lata emancypację kobiet: "Musieliśmy walczyć o wszystko, życie codzienne było walką. Nie było wyjścia, kobiety też musiały brać w tym udział. Lata 80. wydawały się bardzo obiecujące pod względem poprawienia pozycji kobiet".

Wraz z drugą intifadą ruch oporu stał się domeną mężczyzn, a izraelskie więzienia - rytuałem wyjścia z chłopięcości i stawania się mężczyzną. Kobiety mogłyby brać w niej udział jako opłakujące synów matki, żony czekające na mężów odsiadujących wyroki w izraelskich więzieniach.

Gdy w połowie lat 90. powstały władze Autonomii Palestyńskiej, ruch praw kobiet został zinstytucjonalizowany, stracił oddolny charakter, utknął w korytarzach ministerstw i biurach organizacji pozarządowych, realizując nie własne postulaty, ale agendę dyktowaną przez darczyńców - twierdzi dr Chatib.

"Tak samo było w Algierii - gdy polityczni przywódcy zasiedli na rządowych stołkach, odesłali kobiety do domu" - dodaje dr Chatib. Przez jej słowa przebija żal, że o roli kobiet w ruchu oporu nagle wszyscy zapomnieli.

Dr Al-Chatib urodziła się w obozie dla uchodźców Dahejsza. Sytuacja palestyńskich kobiet w dużym stopniu jest podyktowana miejscem urodzenia - obozy dla uchodźców i wieś są znacznie bardziej konserwatywne, przywiązane do tradycyjnej roli kobiety. Miasta są bardziej liberalne.

"Ale Dahejsza jest zupełnie inna. W naszym obozie silna była partia komunistyczna i inne ruchy lewicowe. Mój ojciec był aktywnym działaczem, podobnie jego siostry. Przy wychowaniu w takiej rodzinie było dla mnie oczywiste, że też wstąpię do partii komunistycznej" - mówi Dr Chatib.

Przez wiele lat działała w partii, w podziemiu, bo partia była nielegalna. I tam również prowadziła debaty z tymi, którzy najpierw chcieli wyzwalać Palestynę, a dopiero potem kobiety. Jednak w połowie lat 90. zrezygnowała z politycznego aktywności, nie podobała jej się instytucjonalizacja. Zajęła się studiami, pracą akademicką. Wierzy w potencjał rozrastającego się programu studiów gender.

"Cieszę się, że mieszkam w Palestynie, a nie w żadnym innym sąsiadującym kraju, nawet mimo okupacji. Gdy byłam w wieku moich córek, miałam dwadzieścia parę lat, nosiłam krótką spódniczkę i bluzki bez rękawów. Ale w latach 80. pod wpływem irańskiej rewolucji przez Bliski Wschód przetoczyła się fala powrotu do religii. Potem w niektórych miejscach nie wypadało się pokazać z odkrytą głową. Palestynki przed wykluczeniem ze strefy publicznej uratowała walka polityczna, która wymusiła choć częściową emancypację kobiet" - twierdzi dr Chatib.

Na przykład w trwających od lat protestach w palestyńskich wioskach, które straciły ziemię pod budowę muru lub osiedli, kobiety stają się coraz bardziej widoczne. Biorą udział w demonstracjach, a rzeczniczką komitetów koordynujących protesty jest kobieta.

Zachodzą też inne zmiany, poza sferą walki politycznej. Chatib wylicza przykłady: palestyńskie kobiety są świetnie wykształcone - stanowią średnio połowę studentów na palestyńskich uniwersytetach. Przemoc rodzinna i molestowanie seksualne przestały być tematami tabu, w końcu można o tym otwarcie rozmawiać.

Poligamia czy wydawanie młodych dziewczyn za mąż są uznawane za problem, i choć wciąż brakuje zmian w prawie, toczy się debata. "To ważne, żeby w tych wszystkich rozmowach brali udział mężczyźni, oni też potrzebują wyemancypować się z narzuconych im ról".

Zainteresowanie tematem ról kobiet i mężczyzn oraz równouprawnienia ewidentnie wzrasta wśród Palestyńczyków, dlatego w przyszłym roku na Uniwersytecie Al-Kuds ruszy program studiów magisterskich z gender.

Z Jerozolimy Ala Qandil (PAP)

aqa/ ala/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)