Zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym usłyszał w poniedziałek kierowca miejskiego autobusu zatrzymany w Zabrzu. Mężczyzna, który wiózł blisko 30 pasażerów, miał w organizmie dwa promile alkoholu.
Kierowcę autobusu linii nr 7 z Katowic do Zabrza zatrzymali policjanci w niedzielę po południu na przystanku autobusowym przy ul. Goethego. Kilka minut wcześniej autobus urwał lusterko w jednym z samochodów osobowych.
"Kierowca autobusu nie zatrzymał się (). Kiedy pokrzywdzony kierowca samochodu osobowego powiadomił o zdarzeniu policję, w kierunku jazdy autobusu natychmiast został skierowany patrol ruchu drogowego" - powiedział w poniedziałek PAP rzecznik zabrzańskiej policji aspirant sztabowy Marek Wypych.
Policjanci, którzy zatrzymali autobus, od razu zorientowali się, że jego kierowca jest nietrzeźwy - wyraźnie było od niego czuć alkohol. Potwierdziło to badanie alkomatem. Mężczyzna miał w wydychanym powietrzu około dwóch promili alkoholu. W autobusie, którym kierował 31-latek przewożonych było blisko 30 pasażerów.
Kierowca trafił od policyjnego aresztu. W poniedziałek policjanci przedstawili mu zarzuty dotyczące prowadzenia autobusu po pijanemu i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Może za to grozić do ośmiu lat więzienia. We wtorek podejrzany stanie przed prokuratorem. (PAP)
kon/ abr/ bk/