Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Zielarze zapowiadają protest w Warszawie

0
Podziel się:

Sklepy zielarsko-medyczne znalazły się w tragicznej sytuacji i stoją na
skraju bankructwa - alarmuje Polska Izba Zielarsko-Medyczna i Drogeryjna, która zapowiada na środę
protest w Warszawie. W ocenie Ministerstwa Zdrowia protest ten jest bezzasadny.

Sklepy zielarsko-medyczne znalazły się w tragicznej sytuacji i stoją na skraju bankructwa - alarmuje Polska Izba Zielarsko-Medyczna i Drogeryjna, która zapowiada na środę protest w Warszawie. W ocenie Ministerstwa Zdrowia protest ten jest bezzasadny.

Wdług Izby trudna sytuacja sklepów zielarskich jest spowodowana rozporządzeniami resortu zdrowia, które zawierają liczne ograniczenia dla ich funkcjonowania. "Polska Izba Zielarsko-Medyczna i Drogeryjna podjęła szereg prób mających zapobiec likwidacji sklepów, a co za tym idzie pogorszeniu sytuacji ekonomicznej producentów leków roślinnych, plantatorów ziół i producentów zdrowej żywności. Nasze starania rozwiązania problemów w drodze dialogu spełzły na niczym" - napisał prezes PIZMiD Piotr Duda w oświadczeniu przekazanym PAP.

Zdaniem PIZMiD resort zdrowia forsuje niekorzystne dla pacjentów i całej branży rozwiązania systemowe. "Rozporządzenie wydane przez MZ wprowadza reglamentację rynku, jest niekorzystne dla pacjentów, zmusza ich do szukania prostych naturalnych preparatów wyłącznie w aptekach, a nie w miejscach położonych blisko ich domów, do których byli przyzwyczajeni, co wpłynie na podniesienie cen naturalnych i tradycyjnych produktów leczniczych oraz zmniejszenie ich dostępności dla zwykłych Polaków" - podkreśla Izba.

Protest ma rozpocząć się w środę mszą św. w intencji zielarstwa odprawioną w warszawskim w kościele św. Aleksandra na placu Trzech Krzyży. Następnie planowany jest przemarsz zielarzy przed budynek Sejmu, gdzie uczestnicy będą domagać się spotkania i rozmów z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem i posłami z komisji zdrowia. Protestujący udadzą się także przed siedzibę resortu zdrowia.

MZ oświadczyło w poniedziałkowym komunikacie, że zapowiadany protest zielarzy jest bezzasadny. "Wciąż trwają prace nad projektem rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie wykazu produktów leczniczych, które mogą być dopuszczone do obrotu w placówkach obrotu pozaaptecznego oraz punktach aptecznych. Podsekretarz stanu Marek Twardowski wraz z pracownikami Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji odbył spotkania z przedstawicielami m.in. punktów aptecznych i sklepów zielarskich, podczas których konsultowano szczegóły projektu" - podkreśla resort zdrowia.

"Kolejne spotkanie w tej sprawie odbyło się 14 maja, członkowie zarządu Polskiej Izby Zielarsko-Medycznej nie skorzystali jednak z zaproszenia i nie byli na nim obecni. Jednakże wiceminister Marek Twardowski uzgodnił z przedstawicielami sklepów zielarskich ostateczną wersję rozporządzenia i wykazu substancji. Projekt ma być przekazany do Rządowego Centrum Legislacji, a potem jak najszybciej wejść w życie" - dodaje MZ.

Resort zdrowia przypomina także, iż jakiekolwiek zmiany w rozporządzeniu w sprawie wykazu produktów leczniczych, które mogą być dopuszczone do obrotu w placówkach obrotu pozaaptecznego, muszą być skorelowane z kryteriami klasyfikacji wydanymi na podstawie ustawy - Prawo farmaceutyczne. "Wspomniane kryteria zostały określone, uwzględniając bezpieczeństwo stosowania produktów leczniczych, wymagania dotyczące przechowywania i dystrybucji produktów leczniczych oraz zakres dostępności produktów leczniczych" - zaznacza MZ.

Urszula Jarosz z Izby Zielarskiej w rozmowie z PAP przypominała, że w listopadzie ub. roku Ministerstwo Zdrowia wydało rozporządzenie, które sprawiło, że w sklepach zielarskich nie można sprzedawać wielu podstawowych preparatów. "Były one obecne w naszym asortymencie od lat. Chodzi m.in. o maść ichtiolową, maść bursztynową, maść cynkową, rutinoscorbin, witaminę C 200mg, a nawet sól bocheńską czy pastę borowinową" - mówiła Jarosz.

"W marcu ministerstwo przekazało do konsultacji kolejne rozporządzenie. Jeśli wejdzie ono w życie, w naszych sklepach nie będzie można sprzedawać 94 podstawowych leków ziołowych. To sprawi, że sklepy zielarskie będą likwidowane" - dodała.

Według Jarosz resort zdrowia, odbierając prawo sprzedaży niektórych leków, zrównał sklepy zielarsko-medyczne ze sklepami spożywczymi i stacjami paliw. "W sklepach zielarskich mogą pracować osoby z tytułem technika farmacji, magistra farmacji lub osoby, które ukończyły specjalny kurs. Sklep musi składać się z dwóch pomieszczeń, musi mieć lodówki do przechowywania leków. Posiada więc odpowiednie warunki do sprzedaży. Takich wymogów nie ma w stosunku do sklepów spożywczych, a handlują one lekami, które leżą po prostu na półkach" - mówiła członkini Izby Zielarskiej.

Dodała, że leki, które są wycofywane ze sklepów zielarskich, były sprzedawane od 30 lat. "Nigdy nie było zastrzeżeń. Osoby sprzedające w sklepach zielarskich są do tego przygotowane. Mają więcej czasu niż aptekarze na rozmowy z klientami, na odpowiednią poradę. Wprowadzone przez Ministerstwo Zdrowia ograniczenia w dystrybucji produktów leczniczych w sklepach zielarsko-medycznych doprowadziły już do likwidacji wielu z nich. Jeśli ta sytuacja nie zmieni się, to doprowadzi to w efekcie do masowej likwidacji tych podmiotów gospodarczych" - podkreśliła Jarosz.

Sejmowa komisja Przyjazne Państwo zwróciła się w tym roku do minister zdrowia Ewy Kopacz o podjęcie działań mających na celu rozwiązanie problemów sklepów zielarsko-medycznych. Komisja wnioskuje o uchylenie oraz zmianę treści regulacji rozporządzeń, które uniemożliwiają sprzedaż około 1000 produktów leczniczych. W ocenie komisji, przedłużanie się takiego stanu może doprowadzić do likwidacji większości sklepów zielarsko-medycznych.

Działania Ministerstwa Zdrowia ws. sklepów zielarsko-medycznych krytycznie ocenił przewodniczący sejmowej komisji zdrowia Bolesław Piecha (PiS). "Wydaje się, że rozporządzenie nie było najlepszym rozwiązaniem. W sklepach zielarskich istnieją odpowiednie warunki do przechowywania preparatów ziołowych. Nie ma racjonalnych przesłanek, żeby wykluczać większość z tych preparatów" - powiedział PAP Piecha.

Z kolei resort zdrowia zapewnia, że ograniczona lista produktów leczniczych sprzedawanych w sklepach zielarsko-medycznych wynika przede wszystkim z dbałości o bezpieczeństwo pacjentów. Dlatego obrót lekami powinien być kontrolowany. Zdaniem ministerstwa, bezpieczeństwo zachowane jest w aptekach, gdyż tam dostęp do całości asortymentu mają wyłącznie magistrowie farmacji. W sklepach zielarskich nie ma wymogu zatrudniania farmaceuty, mogą tam pracować osoby, które ukończyły kurs II stopnia z towaroznawstwa zielarskiego. Według resortu taka wiedza nie wystarcza. Trwają prace nad kolejnym rozporządzeniem.

MZ podkreśla, że część produktów nie przeszła procesu harmonizacji, czyli dostosowania dokumentacji rejestracyjnej do wymogów UE. Niektórzy producenci nie byli zainteresowani harmonizacją ze względu na zbyt niską opłacalność sprzedaży preparatów.(PAP)

pro/ pz/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)