Ambasador Rosji przy NATO Dmitrij Rogozin zapewnia, że został w piątek źle zacytowany przez światowe media, które powołując się na agencję Interfax przypisały mu groźbę użycia siły, jeśli UE i NATO "wejdą w konflikt" z ONZ w sprawie Kosowa - dowiedziała się PAP ze źródeł w Kwaterze Głównej NATO.
"Dowiedzieliśmy się, że Rogozin twierdzi, że nie groził użyciem siły i że został źle zacytowany" - powiedziały PAP źródła, zastrzegające sobie anonimowość. "Tak czy inaczej odmawiamy komentarza w tej sprawie" - dodały.
Za błędny cytat ma odpowiadać Interfax. Rogozin tłumaczy, że jedynie rozważał warianty rozwoju sytuacji na Bałkanach w związku z ogłoszeniem niepodległości przez Kosowo wbrew stanowisku Serbii i popierającej jej na arenie międzynarodowej Rosji.
Deklaracja Rogozina, znanego z wcześniejszych kontrowersyjnych wypowiedzi dla mediów, nie wzbudziła zdziwienia w Kwaterze Głównej NATO. Na początku lutego ostrzegł on Polskę przed konsekwencjami rozmieszczenia na jej terytorium elementów tarczy antyrakietowej, snując analogie do II wojny światowej.
W wypowiedzi dla agencji Interfax ambasador powiedział wówczas, że "chciałby przypomnieć polskim kolegom ich niedawną historię, która dowodzi, że próby sytuowania Polski +na linii konfrontacji+" zawsze doprowadzały do tragedii". "W ten sposób Polska podczas II wojny światowej utraciła prawie jedną trzecią ludności" - mówił.
44-letni Rogozin do niedawna stał na czele nacjonalistycznej partii Rodina. W 2005 i 2006 roku był wśród inicjatorów tzw. rosyjskich marszów, manifestacji ulicznych skrajnych nacjonalistów, organizowanych w Moskwie i innych dużych miastach dla uczczenia Dnia Jedności Narodowej, przypadającego 4 listopada nowego święta państwowego Rosji, upamiętniającego wypędzenie polskich wojsk z Kremla w 1612 roku.
Michał Kot (PAP)
kot/ ap/ mow/