Zdaniem socjologa, prof. Andrzeja Zybertowicza poparcie Aleksandra Kwaśniewskiego dla kandydatki PO na prezydenta stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz, wyrażone tuż przed drugą turą wyborów samorządowych, mogło mieć decydujące znaczenie.
Według sondażu PBS DGA dla TVN24 Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) otrzymała 53,4 proc. głosów, a Kazimierz Marcinkiewicz (PiS) - 46,6 proc. Sondaż Gfk Polonia dla TVP daje Gronkiewicz-Waltz 52,8 proc. głosów., a Marcinkiewiczowi 47,2 proc.
"Poparcie byłego prezydenta mogło zmobilizować część elektoratu lewicy i tych, którzy czuli sympatię do Kwaśniewskiego" - powiedział PAP prof. Andrzej Zybertowicz z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jego zdaniem mogło to dotyczyć 1-2 proc. tych, którzy zagłosowali na Gronkiewicz-Waltz.
W ocenie prof. Zybertowicza wejście Polski do UE i fundusze unijne stworzyły sytuację, "w której tylko bardzo nieudolny prezydent nie miałby szans na powtórną prezydencję". "Prezydenci minionej kadencji dostali premię od losu w postaci wejścia Polski do Unii. Jeżeli potrafili zbudować zespół pozyskujący środki, to mogli zademonstrować wyborcom owoce swojej pracy" - zaznaczył.
Według prognoz Gfk Polonia w drugiej turze zwyciężyli dotychczasowy prezydent Krakowa Jacek Majchrowski (61 proc.), Łodzi Jerzy Kropiwnicki (55,2 proc.) i Poznania Ryszard Grobelny (56,8 proc.).
Zdaniem prof. Zybertowicza "warto byłoby przyjrzeć się tym miastom, gdzie dotychczasowi prezydenci tej drugiej kadencji sobie nie zabezpieczyli". "Czy nie pozyskiwali tych środków unijnych, czy byli z jakiegoś powodu nieudolni, czy w grę wchodziły jakieś poważniejsze zarzuty" - zastanawiał się. Jego zdaniem wyborcy są w swoich wyborach "dość konserwatywni". (PAP)
dom/ jra/
