Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Żyje jeszcze czterech żołnierzy z Westerplatte

1
Podziel się:

W 70 lat po bohaterskiej obronie Westerplatte żyje do dziś czterech obrońców
tej placówki wojskowej. Jeden z nich zapowiada, że przyjedzie 1 września do Gdańska na tegoroczne
uroczystości z okazji wybuchu wojny.

W 70 lat po bohaterskiej obronie Westerplatte żyje do dziś czterech obrońców tej placówki wojskowej. Jeden z nich zapowiada, że przyjedzie 1 września do Gdańska na tegoroczne uroczystości z okazji wybuchu wojny.

Z żyjących Westerplatczyków w najlepszej formie znajduje się 94-letni Ignacy Skowron z Kielc.

"Ze zdrowiem jest jeszcze jako tako. Przyjadę 1 września do Gdańska na obchody rocznicy wybuchu wojny. Będzie wtedy okazja do rozmów i wspomnień" - deklaruje w rozmowie z PAP Ignacy Skowron. Dodał, że ostatni raz na uroczystości z okazji wybuchu II wojny światowej był na Westerplatte w 2005 r.

Skowron pochodzi ze wsi Osiny k. Kielc. Na Westerplatte przybył 31 marca 1939 r. z 4. Pułku Piechoty Legionów w Kielcach. W czasie obrony walczył w wartowni nr 2. Z niewoli jenieckiej został zwolniony w listopadzie 1940 r. z powodu choroby. Resztę wojny spędził w gospodarstwie teściów w Radkowicach k. Chęcin, a następnie zatrudnił się w kolejnictwie jako pracownik fizyczny. W 1951 r. został tormistrzem i na tym stanowisku pracował do emerytury, do roku 1975.

We wsi Lipowe Pole (woj. świętokrzyskie) mieszka kolejny żołnierz z Westerplatte - 94-letni Władysław Stopiński. "Fizycznie to tata może i byłby zdolny pojechać do Gdańska na obchody wybuchu wojny, ale z całą resztą, nie ma co kryć, jest już gorzej: nic nie pamięta i nawet mnie z trudem rozpoznaje" - opowiada PAP o swoim ojcu, obrońcy Westerplatte, jego 52-letni syn Piotr Stopiński.

"Ojciec ma czasami jednak przebłyski pamięci. Pamiętam jak dziś, kiedy dwa lata temu podczas kolacji wigilijnej śpiewaliśmy kolędy, takie najbardziej znane +Przybieżeli do Betlejem+, +Wśród nocnej ciszy+ i inne. W pewnej chwili tata nam przerwał i mówi: +poczekajcie, ja wam też coś zaśpiewam+. I zaczął śpiewać takie kolędy, jakich my w ogóle nie znaliśmy. Wszyscy byliśmy bardzo zaskoczeni i wzruszeni" - opowiadał Piotr Stopiński.

Władysław Stopiński przybył do jednostki wojskowej na Westerplatte 17 marca 1939 r. W czasie obrony walczył na placówce "Prom", a po jej zniszczeniu w rezerwie koszar, jako karabinowy. Po kapitulacji wzięty do stalagu. Swoje życie zawodowe po wojnie związał z PKP w Skarżysku-Kamiennej, gdzie był komendantem służby ochrony kolei, nastawniczym, kierownikiem pociągów towarowych i majstrem w warsztatach wagonowych. Pełnił też w tej miejscowości m.in. funkcję drugiego sekretarza egzekutywy PZPR. Na emeryturę przeszedł w 1975 r.

Jan Lelej, kolejny bohaterski obrońca Westerplatte, mieszka w Ostródzie (Warmińsko-Mazurskie) i jest obłożnie chory. "Tylko leży, nie wstaje. Od trzech lat jest przykuty do łóżka. Pamięci już nie ma, wnuczki jak przychodzą, to ich nie rozpoznaje. Rozmawiać nie chce wcale, czasami rzuci tylko jakieś słowo" - opowiada PAP małżonka Westerplatczyka 81-letnia Jadwiga Lelej, która przy pomocy pielęgniarki opiekuje się schorowanym mężem. Oboje mieszkają w bloku na I piętrze.

Jan Lelej urodził się 10 maja 1917 r. w Ugłach k. Wołożyna (obecna Białoruś), w rodzinie rolniczej. Na Westerplatte przybył 13 sierpnia 1939 r. Z 31 sierpnia na 1 września pełnił wartę nocną. Podczas obrony walczył w wartowni nr 5, a po jej zbombardowaniu w składzie placówki "Tor kolejowy". Odniósł niegroźne rany. Po kapitulacji Lelej trafił do stalagu, skąd w lutym 1945 r. zbiegł. Osiedlił się w Ostródzie, gdzie w latach 1946-1954 pracował, jako intendent w Milicji Obywatelskiej i Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego. Od 1955 r. był tokarzem w zakładach naprawczych taboru kolejowego. Na emeryturze jest od 1977 r.

Czwarty obrońca placówki wojskowej na Westerplatte, 94-letni Aleksy Kowalik, mieszka w Blachowni k. Częstochowy. Z informacji zebranych od jego rodziny przez Stanisławę Górnikiewicz-Kurowską z Gdańska, autorkę kilku publikacji poświęconych Westerplatczykom, dokumentującej od kilkudziesięciu lat losy żołnierzy z Westerplatte, jest on także ciężko chory. "Czuje się słabo, prawie nie chodzi, jest częściowo sparaliżowany. Potrzebny jest mu wózek inwalidzki. Ma też kłopoty ze wzrokiem. Mówi głównie o koniach i krowach, których już dawno nie ma na gospodarstwie" - opisuje stan zdrowia Westerplatczyka, Górnikiewicz-Kurowska.

Aleksy Kowalik urodził się w Łobodnie, k. Częstochowy. Przed powołaniem do wojska pracował na roli. Na Westerplatte trafił 31 lipca 1939 r. W czasie obrony obsługiwał działko przeciwpancerne. Został ranny w nogę. Po kapitulacji trafił do niewoli, koniec wojny zastał go w okolicach Luksemburga. Do Polski wrócił na początku 1947 r. Do 1971 r. uprawiał dwuhektarowe gospodarstwo. Potem był pracownikiem straży przemysłowej w Zakładzie Elektro-Metalurgicznym "Blachownia". W 1981 przeszedł na emeryturę.

Według ustaleń Górnikiewicz-Kurowskiej, do walki 1 września 1939 r. z hitlerowskim najeźdźcą w Wojskowej Składnicy Wojskowej w Gdańsku-Westerplatte stanęła 205-osobowa załoga. Ta sama autorka podaje, że podczas siedmiodniowej walki poległo 15 żołnierzy. W okresie okupacji zmarło kilkunastu obrońców Westerplatte.

Po zakończeniu wojny 10 obrońców Westerplatte zdecydowało się na emigrację w Australii, Kanadzie, USA i Wielkiej Brytanii.

Czterech Westerplatczyków zamieszkało na stałe w Republice Federalnej Niemiec. Antoni Gołąb, który ożenił się z owdowiałą Niemką, w 1981 r. przyjął nawet obywatelstwo niemieckie. Inny Westerplatczyk, Jan Derlatka ożenił się z wdową po niemieckim żołnierzu. W RFN pozostał także Jan Porada. Na stały pobyt w Niemczech zdecydował się także Stanisław Skwira, który w 1949 r. ożenił się z Niemką, której ojciec zginął na froncie wschodnim. Była ona wychowywana przez dziadków należących do NSDAP. Oboje byli przeciwni związkowi ich wnuczki z polskim żołnierzem, na tyle, że pozbawili ją schedy po sobie. Skwira miał pięcioro dzieci. Z czasem jego małżeństwo się jednak rozpadło. Co ciekawe, w niemieckim Neuberg, gdzie mieszkał Skwira, po drugiej stronie ulicy jego sąsiadem był członek załogi pancernika Schleswig-Holstein, który zaatakował we wrześniu 1939 r. Westerplatte. Obaj żyli w zgodzie i przyjaźni.

Byli też Westerplatczycy, których los rzucił na wschód w rodzinne strony, które po wojnie znalazły się na terenie białoruskiej części ZSRR. Dwóch trafiło w czasie wojny do łagrów sowieckich. Strzelec Edward Niekrewicz zgłosił się w 1963 r. jako ochotnik na wyjazd do Kazachstanu, gdzie z żoną i szóstką dzieci przez kilka lat pasł owce na stepie.

Wśród obrońców Westerplatte nie zabrakło też takich, którzy do końca nie złożyli broni walcząc z niemieckim okupantem w oddziałach partyzanckich AK. Inni, jak np. Mieczysław Wróbel w mundurze lejtnanta Armii Czerwonej wyzwalał Elbląg i Gdańsk, a Konstanty Żurawski, jako żołnierz Ludowego Wojska Polskiego na szlaku bojowym zaliczył m.in. Głogów, Zgorzelec i Drezno. Dwóch Westerplatczyków Józef Grudzień oraz Józef Kaczanowski wstąpiło w Sielcach nad Oką do Dywizji Kościuszkowskiej, z którą dotarli aż do Berlina.

Dwóch Westerplatczyków - Józef Maca i Józef Pietrzak - trafiło do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, szczęśliwie go jednak przeżyło.

Los niektórych Westerplatczyków, którzy żyli po wojnie w ojczyźnie, był też tragiczny, jak np. kapitana Mieczysława Słabego, z wykształcenia lekarza, który w listopadzie 1947 r. został podstępnie aresztowany w Przemyślu pod zarzutem rzekomego naruszenia tajemnicy wojskowej. Potem przewieziono go do więzienia Montelupich w Krakowie, gdzie zmarł w marcu 1948 r. w wyniku brutalnego traktowania w czasie śledztwa i wyczerpania organizmu.

Część obrońców Westerplatte zajmowała się po wojnie pracą na roli oraz imała się różnych zawodów takich jak szewc, ślusarz, kierowca, murarz, górnik. Niektórzy robili kariery w PZPR i radach narodowych.

17 byłych żołnierzy osiedliło się po wojnie w Gdańsku, a czterech z nich - Franciszek Bartoszak, Wiktor Ciereszko, Julian Dworakowski i Bernard Rygielski - po odrestaurowaniu w 1974 r. wartowni nr 1, byli na Westerplatte przez wiele lat przewodnikami i oprowadzali turystów po miejscach, gdzie walczyli w czasie bohaterskiej obrony we wrześniu 1939 r.

Robert Pietrzak (PAP)

rop/ abe/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(1)
stoczn
rok temu
Pracowałem w Stoczni Gdańskiej z Julkiem Dworakowskim.