Do Szwecji nadal nie dotartł europejski nakaz aresztowania dla Andersa Hoegstroema, podejrzanego o zlecenie kradzieży historycznego napisu nad bramą w Auschwitz. Dokumenty z Polski miały dotrzeć do Sztokholmu w piątek.
Komentatorka szwedzkiego dziennika "Dagens Nyheter" Annika Stroem Melin zauważa, że decyzja o przekazaniu swojego obywatela wymiarowi sprawiedliwości w innym kraju jest jedną z najtrudniej i najdłużej podejmowanych. Wynika to z niedoskonałości przepisów. Przyjęto zasadę, że obywatel Unii Europejskiej, popełniając przestępstwo, powinien za nie odpowiadać w kraju, w którym się go dopuścił. Równocześnie nie wprowadzono oficjalnie zasady, iż w obcym kraju należy się mu pomoc adwokata oraz tłumacza.
Podstawowym prawem podejrzanego powinna być możliwość używania przez niego ojczystego języka i możliwość rozumienia tego co polska policja, prokuratura i sędziowie mówią do niego - podkreśla Melin.