Środowe notowania nie przyniosły zasadniczego przełomu w obrazie rynku jaki utrzymuje się od kilku sesji na warszawskim parkiecie.
Ponownie przy niezbyt dużych obrotach indeksy przez większość dnia oscylowały w okolicach wczorajszych zamknięć. Sygnał do wybicia w dół dały zagraniczne parkiety, które negatywnie zareagowały na kolejne słabe dane z amerykańskiej gospodarki i pogłębiły skalę wcześniejszego spadku. Do takiego zachowania światowych rynków dostosowały się skrzętnie indeksy w Warszawie notując nowe dzienne maksima. Ostatecznie dzięki podciągnięciu kursów na kończącym sesję fixingu straty głównych indeksów WIG oraz WIG20 zostały znacząco zredukowane do odpowiednio 0,26 i 0,16 procent poniżej wtorkowych zamknięć.
W trakcie sesji na rynek dotarła informacja o podwyżce przez RPP stóp procent owych o 25 punktów bazowych, co po obojętnej reakcji rynku należy uznać za decyzję oczekiwaną. Zdyskontowanie takiej decyzji przez rynek nastąpiło zapewne już wcześniej po ostatnich danych makro sugerujących dalszy wzrost presji inflacyjnej.
Przed sesją wynikami za ostatni kwartał ubiegłego roku pochwaliły się między innymi Pekao i BPH i obie instytucje nie sprostały oczekiwaniom analityków. W efekcie ukarane zostały kursy obu banków, choć zdecydowanie wyraźniej walory tego pierwszego. Pozytywnymi bohaterem sesji były na pewno akcje KGHM, reagujący na wciąż wysokie ceny surowca, do którego w końcówce sesji dołączyły PKNOrlen oraz BZWBK.
Negatywna postawa naszego parkietu w trakcie ostatnich notowań pokazuje wyraźny brak kapitału do kupna akcji po bieżących cenach. W sytuacji braku dopływu środków z zewnątrz nasze fundusze wydają się być bezradne. Bardziej zdecydowane reakcje warszawskich indeksów na spadki zagranicznych rynków nie są niestety najlepszym prognostykiem na przyszłość.