Początek sesji w Warszawie w wykonaniu rynku terminowego był bardzo spokojny. Gracze wzięli za dobrą monetę wczorajszą odbudowę popytu w okolicach niepokonanego od początku lipca wsparcia.
Na Wall Street DJIA potykał się z poziomem 14 tys. pkt. Tamtejsi inwestorzy tylko na początku sesji obawiali się wpływu wysokich cen ropy na wzrost inflacji i spadek konsumpcji, w końcówce przeważył jednak popyt, a Dow Jones ustanowił kolejny rekord wszechczasów.
Mimo to bessa, która ostatnio dotknęła rynek małych i średnich spółek zawadziła dziś rano o segment 20 największych przedsiębiorstw. Po otwarciu z niewielką luką WIG20 szybko powiększył stratę "siłami" spółek surowcowych do blisko 1,5 %. Uznawane jeszcze wczoraj za swoiste "safe haven" i PKN, i KGH nie tylko były liderami zniżki, ale generowały znaczą część obrotów.
Tak wąski rynek taniejących (na reprezentatywnych obrotach) spółek sprawił jednak, że mimo naruszenia 2 miesięcznej linii trendu presja podaży nie narastała. Wejście w lukę z 3 lipca było więc szczytowym, osiągnięciem sprzedających podczas dzisiejszej sesji. Porcja lepszych od oczekiwań wyników finansowych amerykańskich spółek sprawiła, że optymizmem powiało również w Warszawie.
Nasz rynek odrobił większość strat zamykając się na poziomie 3811 pkt. Grający na zwyżkę wykazali się dziś tą samą determinacją, która 3 lipca doprowadziła do zakończenia analogicznej korekty spadkowej. Czy historia się powtórzy? W krótkim terminie wciąż obowiązuje tygodniowa spadkowa tendencja. Obecnie przebywa ona w rejonie 3850 pkt. i wraz z linią tempa łączącą lokalne dołki tworzy deprecjacyjny kanał trendowy.
Najprawdopodobniej reprezentuje on przejściowe problemy popytu, aczkolwiek teraz, gdy trwające od marca podejście w rejon 4000 pkt. niebezpiecznie się klinuje opłaca się "chuchać na zimne".