Inwestorzy - a przynajmniej ich znaczna część - doszli w czwartek do wniosku, że niepotrzebnie spanikowali, gwałtownie wyprzedając akcje w reakcji na nieoczekiwaną podwyżkę stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Aby naprawić ten błąd, liczni gracze zaczęli w czwartkowy poranek odkupywanie przecenionych akcji.
Indeks największych spółek WIG20 wystartował ponad 1 proc. na plusie. Ten trend jeszcze się nasilił w końcówce sesji, kiedy ostatecznie rozjaśniło się niebo nad inwestorami na innych rynkach europejskich. I stało się prawdopodobne, że również zza Oceanu nie grożą nam złe wieści. Efekt? Na popołudniowym zamknięciu WIG20 był już 1,9 proc. na plusie. A więc odrobił niemal w 100 proc. straty z poprzedniego dnia.
Rynek pociągnęły w górę głównie trzy największe spółki: Telekomunikacja, PKO BP i PKN Orlen. Wszystkie solidarnie zyskały 3-4 proc. To był też dobry dzień dla spółek gdyńskiego biznesmena Ryszarda Krauzego. Po optymistycznych zapowiedziach dotyczących przyszłości Prokomu oraz zapewnieniach o utrzymaniu zaangażowania w Bioton obie spółki z grupy Krauzego zakończyły dzień 4-5 proc. na plusie.
Zapewne łatwe odrobienie pokaźnych strat ze środy to nie tylko efekt otrząśnięcia się inwestorów z zaskoczenia po podwyżce stóp oraz skutek dobrych nastrojów na najważniejszych giełdach światowych - tam po pięciu spadkowych sesjach ceny wreszcie wzrosły.
Więcej pieniędzy na szalę rzuciły też zapewne największe fundusze inwestycyjne i emerytalne, które są wyjątkowo zainteresowane utrzymaniem możliwie jak najwyższych cen akcji przed końcem kwartału i półrocza, by mieć czym chwalić się w sprawozdaniach. To tłumaczy dlaczego w czwartek popyt skupił się na największych spółkach, najwięcej ważących w indeksach i zarazem w portfelach największych funduszy.
Jeśli spojrzeć na rynek nie przez pryzmat indeksu największych spółek, a obserwując indeks całego rynku WIG, to widać już dużo mniejszy pęd do kupowania. WIG zyskał 1,2 proc., zaś indeks średniaków mWIG40 nawet symbolicznie stracił na wartości. Proporcja spółek rosnących i spadających też nie była hurraoptymistyczna - tych pierwszych było tylko o 20 więcej.
Czwartkowa wieczorna decyzja amerykańskiego banku centralnego (Fed), który pozostawił stopy procentowe bez zmian, może zwiastować dłuższą poprawę nastrojów na parkietach światowych. Z komunikatu Fed wynika bowiem, że bank nie zamierza w najbliższym czasie podnosić stóp procentowych. To powinno pozwolić inwestorom w Warszawie zakończyć tydzień i zarazem pierwsze półrocze na plusie.
Ale też nie zmienia się raczej średnioterminowa sytuacja - WIG20 nadal nie potrafi trwale przebić bariery 3,8 tys. pkt., by rozpocząć kolejną falę hossy. Nadal trwa więc wielotygodniowa konsolidacja w rejonie 3,6-3,8 tys. pkt. Wizja kolejnych podwyżek stóp w Polsce - a według analityków czekają nas jeszcze przynajmniej dwie - z pewnością nie pomoże rynkowi wybić się w górę z tej konsolidacji.
Ale na drugiej szali tej wagi jest szybko rosnąca gospodarka. Nawet jeśli w drugim kwartale wzrost okaże się wolniejszy, niż w pierwszym - a tak szacuje minister finansów Zyta Gilowska - to 6-proc. wzrost PKB (czyli wartości wytworzonych przez wszystkich Polaków dóbr i usług) nie pozwoli na zakończenie hossy.
Choć przecież wciąż czekamy na korektę ostatnich fal hossy - taką, jak choćby ta z maja ubiegłego roku, kiedy akcje przecenione zostały o 15-20 proc. Taka korekta z pewnością się rynkowi należy, bo kursy wielu spółek pędzą w górę znacznie szybciej, niż ich wzrost zysków.