Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dobry tydzień dla rynków akcji

0
Podziel się:

Pierwszego dnia po długim weekendzie „byki" na warszawskim parkiecie miały sporo do nadrobienia. Podczas naszej nieobecności w pierwszych dniach maja zachodnie parkiety odnotowały sporych rozmiarów wzrosty.

Pierwszego dnia po długim weekendzie ,,byki" na warszawskim parkiecie miały sporo do nadrobienia. Podczas naszej nieobecności w pierwszych dniach maja zachodnie parkiety odnotowały sporych rozmiarów wzrosty.

Popyt nie rozczarował i tydzień rozpoczęliśmy od ,,luki hossy", która w dalszych godzinach zaowocowała blisko 2% wzrostem WIG20. Dodatkowy pozytyw to przebicie przez indeks 45-sesyjnej średniej kroczącej, która w poprzednim tygodniu była oporem. Jedyne zastrzeżenia można mieć do obrotów - poniżej 800 mln. Wtorek przyniósł uspokojenie, obroty nieznacznie wzrosły głównie za sprawą debiutującego Cyfrowego Polsatu. Kurs akcji tej spółki na otwarciu wzrósł o 7,2%, dzień zakończył wzrostem o 5,12%. Kolejny dzień był zdecydowanie najciekawszy w całym tygodniu. WIG odnotował 1,5% wzrost, a WIG20 blisko 2% dodatkowo odbyło się to na dużych obrotach przekraczających 1,7 mld.

Środowa korekta w USA spowodowała w kolejnych dniach cofnięcie naszych rodzimych indeksów, jednak ,,luka hossy" z początku tygodnia była niezagrożona. Patrząc na wykresy WIG i WIG20 w ostatnich miesiącach można zaobserwować ukształtowanie się klina. Górne ograniczenie tej formacji to szczyty z połowy lutego i początku kwietnia, natomiast dolne to styczniowe dno i dołki z połowy marca i końca kwietnia. Wybicie górą z formacji może zaowocować sporymi wzrostami, a ewentualne opuszczenie dołem może doprowadzić rynek do walki o utrzymanie styczniowego wsparcia. W krótkim terminie wsparcia upatrywałbym w poniedziałkowej luce oraz 45-sesyjnej średniej kroczącej. Opór to górne ograniczenie omawianego klina.

Japonia, Chiny, Indie

Obraz obecnego tygodnia na giełdzie tokijskiej jest nie do końca obiektywny z uwagi na brak notowań w poniedziałek i wtorek spowodowany świętem dziecka i zieleni, jaki w tych dniach ma miejsce w Japonii. Trwające od 17 marca odreagowanie wybiło indeks Nikkei ponad poziom 14000pkt przynosząc blisko 20% wzrost. Niewątpliwie impulsem było wzrost kursu USD/JPY, który przez siedem tygodni deprecjonował japońskiego yena z okolic 96 do 105. Na pierwszej sesji po przerwie majowej obserwowaliśmy kontynuację optymizmu wśród inwestorów spoglądających przyjaznym okiem na publikowane ostatnio dane z rynku amerykańskiego. Główny indeks giełdowy Nikkei 225 zyskał 0.38% zamykając się na poziomie 14102pkt. Wzrosła również rentowność 10-letnich japońskich obligacji rządowych, które osiągnęły najwyższy od blisko siedmiu miesięcy poziom 1.68.

Końcówka tygodnia stała pod wyraźnym znakiem podaży na co wpływ miało kilka czynników. Wśród najważniejszych należy wymienić realizację zysków, rosnącą gwałtownie cenę ropy wpływającą na wzrost inflacji, negatywne zamknięcie sesji w Stanach Zjednoczonych oraz komunikaty ze spółek jak Toyota, Bridgestone czy Takeda Pharmaceutical Co prognozujące spadek zysków. Indeks Nikkei obniżył się w trakcie ostatnich dwóch sesji tygodnia o 1.13% i 2.06%. Akcje Bridgestone w piątek straciły 6.20%, Mizuho Financial Group 2.67%, Sony 3.14%, Toyota 3.28% a Takeda 2.83%.

Z kolei na giełdzie w Shanghaiu tydzień był mieszanką sił popytu i podaży z przewagą po stronie niedźwiedzi mimo próby odbicia jaka zarysowała się po 22 kwietnia kiedy indeks zbliżył się do 3000pkt. Początek tygodnia był kontynuacją poprzednich dwóch sesji wzrostowych a indeks Shanghai Composite zyskał 1.84% głównie dzięki spółkom wydobywczym i surowcowym za sprawą rosnących cen złota i miedzi. Akcje Zhongjin Gold Corp i Shandong Gold zyskały 10% a Yunnan Copper i Jiangxi Copper Co odpowiednio 4.66% I 4.76%. Kolejne dwa dni jednak poprowadziły indeks na południe o 4.86% za sprawą spółek z sektora finansowego i energetycznego. Akcje największego pożyczkodawcy Industrial and Commercial Bank of China zniżkowały o 3.24% a Shanghai Pudong, którego udziałowcem jest Citigroup 7.36%. Tydzień zmagań inwestorów na giełdzie ostatecznie obniżył główny indeks o 2.04% zamykając się na poziomie 3613pkt.

Notowania yuana wykazują obecnie stabilizację i zahamowanie chwilowe tempa aprecjacji w okolicach 7 yuanów za dolara. Wiąże się to głównie z sytuacją gospodarki w USA, której groźba recesji spowoduje spowolnienie gospodarcze w Chinach i spadek eksportu. Jak pokazują dane, eksport w kwietniu wzrósł o 20.3% co jest gorszym wynikiem w porównaniu do pierwszego kwartału tego roku i podobnego okresu w 2007. Blisko 2/3 chińskich firm tekstylnych jak wynika z raportu jest nierentowna z powodu silnego yuana oraz wzrastających kosztów energii i pracy.

Natomiast w południowej części Azji na parkiecie giełdowym w Indiach, obecny tydzień charakteryzował się podażowym klimatem inwestycyjnym jak na większości giełd regionu. Niedźwiedzi początek maja niestety nie ominął również Bombaju, gdzie marsz od połowy marca w górę przynosząc 15% wzrost został zatrzymany. Wszystkie sesje w tygodniu bez wyjątku cechowały się podażą, którą wspierała deprecjacja indyjskiej rupii. W ciągu zaledwie dwóch tygodni rupia straciła blisko 4%. Było to wynikiem realizacji zysków i odchudzaniem portfeli zagranicznych inwestorów instytucjonalnych.

Na tle całego tygodnia indeks największych blue chipów BSE30 obniżył swoją wartość o 4.98% na co niewątpliwie wpływ miała ostatnia sesja piątkowa na której przeceniono walory o 2.01%. Największy spadek w tym tygodniu był głównie spowodowany taniejącymi akcjami ICICI Bank 1.94%, Jaiprakash Associates 6.60% oraz Reliance Industries 5.19%. Negatywnym impulsem dla rynku są dane o inflacji, która osiągnęła już poziom pod koniec kwietnia 7.61% sygnalizując możliwość podjęcia przez władze stosownych kroków by zatrzymać jej dynamiczny wzrost jak wynika z dzisiejszej wypowiedzi ministra finansów P. Chidambarama. Poza inflacją zanotowano również wzrost w pierwszym kwartale tego roku importu o 27% zwiększając deficyt handlowy do 80 mld dolarów. Dane o deficycie na rachunku bieżącym również pokazują większą wartość.

Europa Zachodnia

Miniony tydzień na rynkach Starego Kontynentu stał pod znakiem wieści płynących z Europejskiego Banku Centralnego, wyników kwartalnych kolejnych europejskich koncernów, a także drożejących surowców (zwłaszcza rekordowo drogiej ropy). Główne zachodnioeuropejskie indeksy w ujęciu tygodniowym zachowały się neutralnie (frankfurcki DAX i londyński FTSE) lub też lekko negatywnie (paryski CAC40).

Zarówno czwartkowa decyzja EBC pozostawiająca stopy procentowe na niezmienionym poziomie 4 proc. (podobna była decyzja Banku Anglii - stopy na niezmienionym poziomie 5 proc.), jak też późniejsza konferencja prasowa prezesa ECB Tricheta, w zasadzie nie wniosły niczego nowego do obrazu sytuacji. Zagrożenia inflacyjne w strefie euro spowodowane przede wszystkim rosnącymi cenami żywności i energii, możliwy ,,efekt drugiej rundy" we wzroście cen - wszystko to uniemożliwia europejskim władzom monetarnym poluzowanie polityki pieniężnej w najbliższym czasie (pesymiści twierdzą nawet iż nie nastąpi to w tym roku). W świetle powyższego jasnym jest, iż dopóki nie zakończy się cykl obniżek stóp za oceanem, europejscy eksporterzy nie mają co liczyć na osłabienie wspólnej waluty.

Zmienne komunikaty dochodziły z europejskich spółek, niektóre zaskoczyły inwestorów dobrymi wynikami (m.in. Adidas, Unilever, potentat pocztowy Deutsche Post, francuski producent cementu Lafarge itd.), inne pochwalić się takimi informacjami nie mogły (zwłaszcza branża ubezpieczeniowa - szwajcarski Swiss Re oraz niemiecki Munich Re). Na branży bankowej negatywnie zaciążyły z kolei wieści ze szwajcarskiego UBS, który nie dość że poinformował o planach zwolnienia ponad 5 tys. pracowników, to jeszcze zanotował (po raz pierwszy od kilku lat) odpływ pieniędzy wycofanych przez klientów (w pierwszym kwartale ponad 12 mld dolarów), co chyba ,,odświeżyło" zapomniane na chwilę przez inwestorów obawy o kondycję europejskiego sektora finansowego.

W nadchodzącym tygodniu oczy europejskich inwestorów zwrócone będą przede wszystkim na dane PKB w Eurolandzie w I kwartale (przekonamy się wtedy jak mocno zwalnia gospodarka Starego Kontynentu) oraz na kwietniową inflację w strefie euro (chyba tylko po to aby potwierdzić słowa prezesa ECB). Powyższe informacje oraz tradycyjnie wieści zza oceanu będą głównym animatorem wydarzeń na europejskich parkietach.

Europejskie Rynki Wschodzące

Wzrosty giełd europejskich rynków wschodzących na początku maja zawdzięczamy Stanom Zjednoczonym, gdzie indeksy odrobiły już 50% spadków trwających od października 2007. Niektórzy inwestorzy postanowili zwiększyć zaangażowanie w akcje licząc, że problemy na rynku finansowym zbliżają się ku końcowi, co sugeruje spora grupa analityków.

Najwięcej zyskał indeks giełdy Rosyjskiej RTS, który wzrósł aż o 7,6%. Wzrosty te spowodowane są coraz wyższymi wycenami spółek surowcowych na świecie, oraz expose nowego premiera, a byłego prezydenta Władimira Putina. W 45 minutowym przemówieniu w parlamencie obiecał walkę z inflacją, redukcję podatków od wydobycia ropy naftowej i modernizację gospodarki. Nowy prezydent Dimitr Miedwiediew wygłosił grzecznościowe wprowadzenie przed ,,orędziem" Putina, a następnie pogratulował wyboru i poinformował społeczeństwo, że rola premiera znacznie wzrośnie. Nasuwa się pytanie, kto teraz jest naprawdę głową państwa?

Obietnica niższych obciążeń fiskalnych wpłynęła na wzrost akcji spółek naftowych. We wtorek przed zamianą ról na rosyjskiej scenie politycznej została podjęta decyzja o serii ostrych podwyżek cen gazu, energii i usług kolejowych. Ceny elektryczności wzrosną w 2008 roku o 25%, a hurtowa cena gazu o 28%. Decyzja ta spowodowała wzrost cen akcji spółek odpowiedzialnych za wydobycie gazu i wytwarzanie energii elektrycznej. Zapowiadana przez Putina walka z inflacją może być trudna do zrealizowania. W okresie kanikuły majowej na ulicach Moskwy doszło do protestów przeciwko drożejącym towarom.

W minionym tygodniu sukcesem zakończyło się największe w 2008 r. IPO w regionie. Akcje New Word Resorce, czeskiego producenta węgla zostały sprzedane po maksymalnej cenie przy zapotrzebowaniu przekraczającym siedmiokrotnie wysokość oferty. Spółka pozyskała z rynku 1,1 mld funtów.

Na przeciwległej stronie rynku znalazła się Turcja gdzie indeks ISE 100 w tygodniu stracił 3,6%. Spadek ten spowodowany jest napiętą sytuacją polityczną. Inwestorzy najwyraźniej nie chcą narażać się na zbyt wiele ryzyk i na razie pomijają Turcję w swoich planach inwestycyjnych.

W minionym tygodniu w regionie pojawiło się sporo zaskakujących raportów makro, które mogą świadczyć, że oprócz podstawowego problemu czyli inflacji, może pojawić się następny czyli osłabienie wzrostu gospodarczego. Wbrew dużej części analityków twierdzącym, że problemy w USA nie przełożą się w znaczący sposób na gospodarki europejskich rynków wschodzących, dane z Węgier, Łotwy, Litwy i Estonii ukazują pierwsze niekorzystne symptomy. Sprzedaż detaliczna w Estonii spadła 4% (pierwszy raz w historii) przy nadal rosnącej inflacji, PKB spowolniło do 4,8% i jest to najsłabszy wynik od 6 lat.

Na Litwie Bank Centralny ogłosił prognozy PKB na 2008 r. 6,6% i 2009 r. 3,9%, w tym samym tygodniu Ministerstwo Finansów prognozuje PKB na 2008 r. 5,3%. Rozpiętość 1,3% w szacunkach PKB pomiędzy Bankiem Centralnym, a Ministerstwem Finansów muszą niepokoić. Produkcja przemysłowa na Łotwie spadła o 5,5%, a sprzedaż detaliczna obniżyła się o 3,4% i jest to najgorszy wynik od 2001 r. Na Węgrzech mamy najniższy wzrost produkcji od 3 lat.

Stany Zjednoczone

Miniony tydzień w USA wyglądał całkiem dobrze w optyce makrowskaźników. Szczególnie korzystnie wypadł odczyt indeksu ISM w sektorze usług. Obecna wartość (za kwiecień) penetruje obszary wskazujące na rozwój gospodarki i jest to najlepszy odczyt w tym roku. Styczeń, luty, marzec sugerowały recesję, proszę wziąć to pod uwagę przy ewentualnym prognozowaniu, co do rozwoju wypadków. Oczywiście warto poczekać do odczytu czerwcowego ( za maj), by mieć pełen obraz sytuacji.

Kolejne przychylne dane z minionego tygodnia to wzrost wydajności pracy w I kw. br. i jednoczesny spadek jej kosztów. Są to dane wstępne jednak w tym wypadku nie powinny być znacząco zrewidowane. Jak wiadomo kondycja rynku pracy to jeden z kluczowych elementów w ocenie kondycji gospodarki.

Warto również zwrócić uwagę na odczyt kredytu konsumenckiego za marzec. Pomimo, iż sfera kredytowa to obecnie bardzo czuły punkt w USA, mamy do czynienia z prawie 3-krotnym wzrostem kredytu na przestrzeni przynajmniej kilku m-cy, gdyż ostatnia taka wartość zanotowana była w listopadzie 2007. Amerykanie muszą się zadłużać bez względu na okoliczności.

Obserwując poczynania inwestorów giełdowych, stwierdzić można, iż od połowy marca nic się nie zmieniło. Wszystkie główne indeksy radzą sobie bardzo ładnie, obecnie obowiązuje na nich trywialna wręcz geometria. Z pewnością zachowanie inwestorów amerykańskich powinno być dobrą lekcją dla naszych rodzimych wojowników parkietu.

Surowce

Ropa naftowa typu Crude w kontraktach terminowych odnotowała wzrost o 8%, natomiast baryłka wyceniana jest obecnie na 125,62 dolary. To kolejny z rzędu rekord wszechczasów ustanowiony przez ten surowiec. Taki rozwój scenariusza z punktu widzenia cyklu zachowania się ropy może dziwić. Zazwyczaj w okresie zimowym (grzewczym), w którym występuje wzrost popytu cena ropy rośnie. Natomiast pomiędzy zimą a latem (sezon wyjazdowy) cena spada i stabilizuje się na niższym poziomie.

Po ostatnich wydarzeniach na globalnych rynkach akcyjnych inwestorzy przerzucili alokacje pieniądza na intratne rynki surowcowe co znacząco podniosło ceny. Sprawił to głównie wciąż osłabiający się dolar. Zastanawiające jest co będzie się działo w okresie wyjazdów amerykanów na wakacje (sezonowo wzmożony popyt) i gdzie wówczas będzie cena ropy. Wróćmy jednak do faktów. Powodów drogiej ropy jest kilka. Przede wszystkim na rynku istnieją niepokoje związane z wciąż napiętą sytuacją w Iraku oraz Nigerii, co w znaczącym stopniu może wpłynąć na stabilność dostaw.

Wzrostom nie przeszkodziła nawet środowa informacja z Departamentu Energii USA o zwiększeniu się zapasów ropy (o1,77%, czyli o 5,65 mln baryłek do poziomu 325 mln baryłek) w USA. Ciekawostką jest fakt powstania w tym kraju ruchu religijnego, którego członkowie modlą się przy dystrybutorach o tańszą benzynę. Technicznie ropa nie ma w tej chwili oporów do dalszych wzrostów, natomiast wsparcie dla cen znajduje się na poziomie 110,4 dolarów za baryłkę. W najbliższym tygodniu planowane jest naprawienie rurociągu w Nigerii oraz prognozowany jest dalszy wzrost zapasów w USA, co może ściągnąć ceny w dół.

Za tonę miedzi na giełdzie w Londynie płaci się obecnie 8534 dolarów, co stanowi 2% wzrost w porównaniu z ubiegłym tygodniem. Wysokie ceny zaczynają znacząco dławić chiński import miedzi. Miedź zanotowała już 26% wzrost cen, natomiast chiński import w I kwartale tego roku spadł o 19% z analogicznym okresem 2007 roku. W najbliższym czasie spodziewany jest spadek cen właśnie ze względu na ograniczone zakupy Chin.

Złoto powoli zaczyna odzyskiwać siły po trwającej 1,5 miesiąca korekcie. Żółty kruszec kosztuje 885 dolarów i zdrożało o 2,5% w odniesieniu do poprzedniego tygodnia. Nadal utrzymuje się ty silna korelacja z amerykańską walutą, która traci na wartości. Popyt nadal pozostaje bardzo silny, natomiast przerwy w dostawach prądu mogą destabilizować wydobycie surowca, co w najbliższym czasie może ponownie podnosić ceny.

Waluty

Miniony tydzień na rynku walutowym okazał się w miarę spokojny. Najważniejsza para walutowa EUR/USD kończy tydzień dokładnie na tym samym poziomie na jakim znajdowała się w poniedziałek. Za dolara trzeba obecnie zapłacić 1,5440 euro. W ujęciu średnioterminowym ostatnie pięć dni ma bardzo istotne znacznie, ponieważ przyniosło potwierdzenie zmiany trendu na dolarze. Od osiągnięcia szczytu wszechczasów 22 kwietnia na poziomie 1,6018 dolar wzmacnia się i do czasu przełamania 3-tygodniowej spadkowej linii trendu średnio-terminowa analiza wskazuje na postępujące osłabienie euro.

Równie spokojnie nie było na parach USD/PLN i EUR/PLN. Złoty kończy tydzień przy cenie 2,20 za dolara oraz 3,39 za euro. W przypadku euro są to nowe rekordowe poziomy, które niestety nie służą polskiej gospodarce. Trzeba bowiem pamiętać, że wzmocnienie się złotego do dolara i osłabianie do euro są najgorszą kombinacją z możliwych. Traci na tym sektor prywatny (eksport), jak i publiczny (mniejsze fundusze europejskie).

W tym tygodniu dane makroekonomiczne okazały się bez znaczenia. Dwa najważniejsze europejskie banki, ECB i BoE, pozostawiły stopy procentowe na dotychczasowych poziomach, które obecnie wynoszą odpowiednio 4 i 5 proc. Dużo ważniejsze od decyzji Banków, które były całkowicie zgodne z oczekiwaniami rynku, okazały się komunikaty po posiedzeniach. Jean-Claude Trichet, prezes ECB, zdecydowanie podkreślał, że do czasu utrzymania się inflacji powyżej zakładanych 2 proc. bank nie zdecyduje się na obniżki. Natomiast w przypadku BoE przyszłe obniżki są już oczekiwane i dyskontowane przez rynek międzybankowy.

Najbliższy tydzień powinien przebiegać pod dyktando dalszego umacniania się dolara. Utrzymując obecne tempo spadku kurs EUR/USD powinien osiągnąć poziom 1,52, co przełożyłoby się na umocnienie złotego do 2,17 za dolara i 3,35 za euro.

_ Raport przygotował zespół Doradców Finansowych Xelion w składzie: _

_ Paweł Cymcyk ,Jarosław Godyń, Michał Kurpiel, Jacek Pacholczyk, Adam Piotrowski, Tomasz Ray-Ciemięga, Piotr Trzeciak, Paweł Zawistowski. _

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)