Amerykańscy konsumenci okazali się w nowym roku mniej sceptyczni niż politycy. Fakt ten pomógł indeksom we wzrostach po trzech dniach spadków.
Indeks zaufania konsumentów w styczniu niespodziewanie bowiem wzrósł do 80,5 pkt. podczas gdy analitycy przewidywali poziom 74,7 punktów. To bardzo dobra informacja, bo gdyby inwestorzy zostali zaskoczeni w drugą stronę, myślę, że powtórzyłaby się sytuacja z wczorajszej sesji.
Spadł natomiast indeks o mniejszej "realnej" wadze - styczniowy wskaźnik wyprzedzający koniunktury - o 0.2 proc. (przewidywano spadek o 0,1 proc.).
Dziś IBM opublikował swoje oficjalne wyniki (wcześniej były to wstępne szacunki). Najważniejszym punktem było jednak podwyższenie prognoz wzrostu zysku w 2008 r. do ok. 15-16 procent. Część inwestorów przystąpiła do kupowania nadszarpniętych chociażby wczorajszymi spadkami akcji.
Dzięki konsumentom i dalszym zapowiedzią wokół planu pomocy Busha indeksy rozpoczęły sesję od wzrostów. Po półtorej godzinie handlu Dow Jones zyskiwał 0,42 proc., S&P 0,03 proc. a Nasdaq 0,45 procent.
Wydaje się, że jest to jednak tylko korekta w locie. Patrząc na wykres Dow Jones 12 tys. pkt. musi zostać osiągnięte, aby wystąpiło poważniejsze odbicie. Prawdopodobnie zbiegnie się to czasowo z decyzją FED pod koniec miesiąca. W poniedziałek giełdy w USA mają przerwę, więc powyższy scenariusz wydaje się być realny.