Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Daniel Gąsiorowski
|

Dwa efekty stycznia

0
Podziel się:

Efekt stycznia, to wzrost indeksów na przełomie roku, nie wynikający z żadnych logicznych przesłanek. Jak każda teoria ma również wyjątki potwierdzające regułę. W styczniu br. indeks WIG20 stracił na wartości. Kolejną niezrozumiałą na pierwszy rzut oka anomalia są notownia Efektu.

Efekt stycznia, to wzrost indeksów na przełomie roku, nie wynikający z żadnych logicznych przesłanek. Jak każda teoria ma również wyjątki potwierdzające regułę. W styczniu br. indeks WIG20 stracił na wartości. Kolejną niezrozumiałą na pierwszy rzut oka anomalia są notownia Efektu.

Kurs spółki rośnie od trzech sesji z rzędu o kilkanaście procent. Na wczorajszej sesji zanotowano wzrost o 25 proc. Wszystko to przy rynku, który raczej ostro spadał, lub w najlepszym razie się konsolidował. Ze spółki nie wypłynęła żadna informacja, która mogłaby tłumaczyć taki wzrost. Spółka jest niewielka, więc również żadne biuro maklerskie nie wydało rekomendacji. Co się więc dzieje?

Nie można wykluczyć, że ktoś wie coś więcej, niż pozostali uczestnicy rynku. Od jakiegoś czasu spekuluje się na temat inwestora, ale takie pogłoski pojawiają się na wielu spółkach. Wśród kupujących wymieniano nawet ŻIF, czyli fundusz Piotra Żółkiewicza, który nie ma zbyt dobrych relacji z KPWiG. Szerzej jest znany ze swojej działalności na akcjach Polnej. Część z naszych informatorów mówi, że ostatnie wzrosty, to wręcz podręcznikowy przykład wykorzystania analizy technicznej przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Spółka zajmuje się biznesem hotelowym, paliwowym, zaś ostatnio mówiło się o wejściu w biznes ekologiczny. Istny groch z kapustą, aż się prosi by ktoś wszedł i zrobił porządek. Jeśli porównać wskaźniki giełdowe, choćby z Orbisem, to porównanie wypada nadal na korzyść Efektu (pomimo ostrych zwyżek). Wszystko to jednak nie tłumaczy takiej dynamiki.
Największym akcjonariuszem Efektu jest „porozumienie inwestorów” (ok. 30 proc.). Są to osoby fizyczne, razem głosujące na WZA spółki. Część akcji ma również sama spółka, poprzez swoje podmioty zależne.

Najbardziej prawdopodobne jest jednak to, że ktoś podciągnął kurs, by wciągnąć graczy i zostawić ich z portfelami pełnymi mocno spadających akcji. Jak się to robi, mogliśmy obserwować na sesjach w tym tygodniu. Na wtorkowej sesji, mieliśmy do czynienia z kontrolowaną próbą wywołania paniki na rynku. Wczoraj inwestorzy marzyli o uspokojeniu, ale „niewidzialna ręka rynku” cały czas czuwała, by indeksy i kursy nie poszły zbytnio do góry. Realizowany jest scenariusz zakładający jeszcze kilka sesji spadkowych, chyba że wydarzy się coś nieoczekiwanego.

Ponieważ nikt nie lubi się kopać z koniem, inwestorzy szukają mniejszych spółek, które mogą w tych niepewnych dniach dać dobrą stopę zwrotu. Wzrosty takie jak na EMC (40 proc.), Swissmed (65 proc.), czy Kompapie (30 proc.) zostały wywołane bądź pozytywnymi informacjami, bądź innymi czynnikami, które w normalnych warunkach nie miałyby tak wielkiego przełożenia na kurs. Takie skoki cen, charakterystyczne są niestety dla końcowej fazy hossy, po której nastąpi przecena większości notowanych walorów. Rynek po prostu nie ma siły by bronić dużych spółek, dlatego szuka mniejszych, mniej płynnych. Oby więc ta faza trwała jak najdłużej.

giełda
komenatrze giełdowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)