Wczorajszy poniedziałek, podobnie jak tydzień temu, przyniósł falę wyprzedaży tak na światowych jak i na polskim rynku.
Rozlewanie się kryzysu subrime także na europejskie banki oraz co raz gorsze prognozy dla światowej gospodarki sprawiły, że chętnych do posiadania akcji w takim czasie brakowało. FW20 rozpoczęły notowania spadkową luką z poziomu 2290 pkt. Początkowo byki próbowały powrócić ponad poziom 2300 pkt, jednak szybko zrezygnowały. Około południa kontrakty zeszły w okolice 2250 pkt, czyli poprzedniego minimum bieżącej bessy. Tutaj pojawił się większy popyt, który pozwolił na powrót notowań w okolice poziomu otwarcia. Końcówka jednak znów zdecydowanie należała do niedźwiedzi. FW20 zakończyły notowania na dziennym minimum, na poziomie 2216 pkt, po spadku o 6,77%. LOP wzrósł do 43 230 pkt. Baza przeszła na wartości ujemne i wynosi -2 pkt.
Nerwy puściły wczoraj graczom także na innych rynkach w Europie. CAC40 zniżkował o 9% a DAX o 7%. Podobnych rozmiarów nabierały także spadki na Wall Street. DJIA po przekroczeniu 10 000 pkt spadał praktycznie bez zatrzymania. Sytuacje udało się opanować dopiero kilkanaście punktów nad poziomem 9500 pkt. Ostatnie godzina notowań w USA przyniosła mocną aktywność popytu i ostatecznie tamtejszym indeksom udało się zniwelować połowę strat. DJIA zniżkował o 3,58% a S&P500 o 3,85%.
Dziś rano japoński Nikkei225 dołożył kolejne 3% spadku jednak kontrakty na amerykańskie indeksy notowane były na plusach. Odreagowanie na FW20 jest faktem, kwestią pozostaję jednak jego zasięg. Pierwszym oporem jest 2250 pkt. Przy zdecydowanej poprawie nastrojów na Zachodzie w zasięgu jest 2300 pkt. Co raz częściej pojawiają się spekulacje o globalnym cięciu stóp procentowych. Dokonał już dziś rano tego Bank Australii. Z drugiej strony na niezmienionym poziomie pozostawił je Bank Japonii.
