Wzrost cen surowców, szczególnie ropy, która ponownie notuje rekordowe poziomy przekłada się na tracącego na wartości dolara i słabsze zachowanie giełd papierów wartościowych.
Sesje w USA w tym tygodniu 3 dni z rzędu kończyły się spadkami. Początek sesji w Warszawie był dość pozytywny, jednak z upływem czasu inwestorzy podchodzili do inwestowania coraz bardziej wstrzemięźliwe, oczekując na coraz bliższe "wydarzenia dnia" dotyczące danych makro i stóp procentowych.
Przedpołudnie było zatem dość nudne i raczej spadkowe. Popołudnie natomiast upłynęło pod znakiem decyzji banków centralnych w sprawie stóp procentowych. Najpierw Bank Anglii obniżył stopy procentowe z 5,25% do 5,00, a następnie Europejski Bank Centralny pozostawił główną stopę w eurolandzie, na niezmienionym 4-procentowym poziomie.
Po informacji z ECB, spadki w Europie zaczęły się pogłębiać. Niedługo potem nadeszły jednak dane makro, które uspokoiły rynki. Opublikowane w dniu dzisiejszym odczyty z rynku amerykańskiego nie wniosły jednak one zbytniego ożywienia na nieco sfrustrowane rynki, mimo iż były dość ciekawe.
Najpierw negatywnie rozczarował poziom deficytu handlowego w USA, który wzrósł niespodziewanie w lutym o 5,7 proc., do 62,3 mld USD z 59,0 mld USD miesiąc wcześniej. Chwilę później bardzo miło zaskoczył odczyt z rynku pracy. Liczba osób ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych w USA na dzień 05/04 wyniosła "tylko" 357 tys., wobec prognozy na poziomie 383 tys. i poprzedniego odczytu wynoszącego 407 tys. Dane te nie wywołały euforii, mimo, iż były bardzo dobre i przy lepszych nastrojach na rynku reakcji byłaby zapewne bardziej wyrazista..
Bohaterami sesji w Warszawie były w czwartek walory Artmana i LPP. Informacja o połączeniu tych firm wywołała spory entuzjazm na tym pierwszym walorze. Cena Artmana wzrosła aż o ponad 30 procent. Akcjonariusze LPP nie zyskali aż tyle na tej koncepcji. Rozczarowały dziś natomiast banki, które zgodnie traciły na wartości. Przyzwoitą przeciwwagą słabego rynku okazała się Telekomunikacja Polska.
Co będzie dalej? Rynki od kilku dni wahają się między powtórką załamanej fali z lutego lub dość trudną kontynuacją średnioterminowej fali wzrostowej. Wzrostom nie pomagają rosnące ceny surowców, spadkom - przeszkadzają niskie obroty. Obroty w dniu dzisiejszym to zaledwie 834 mln złotych na GPW. Zmaganie to ma zatem bardziej aspekt psychologiczny niż rynkowy. Jeśli tylko USA w wiarygodny sposób odbuduje rynek, to nie będziemy pewnie aż tak się wahać.