Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kolejny spadek, ale wsparcie ocalało

0
Podziel się:

Wiara we wszechmocny Fed i zbliżający się koniec kwartału czynią cuda. Trudno w tej sytuacji nie spodziewać się wzrostu indeksów na kolejnych sesjach.

Kolejny spadek, ale wsparcie ocalało

Wiara we wszechmocny Fed i zbliżający się koniec kwartału czynią cuda. Trudno w tej sytuacji nie spodziewać się wzrostu indeksów na kolejnych sesjach.

Na naszym rynku walutowym poranne osłabienie euro doprowadziło do wzrostu kursów walut. Według mnie żadnego znaczenia nie miało to, że RPP rozpoczęła swoje posiedzenie - reagowano tylko i wyłącznie na sygnały ze światowych rynków.

Żadnego wpływu na zachowanie rynków nie miały dane makro. W sierpniu sprzedaż detaliczna wzrosła aż o 17,4 proc., a stopa bezrobocia spadla do 12 proc. Dane o sprzedaży były nieznacznie lepsze od oczekiwań, a o rynku pracy z nimi zgodne. Widać, że popyt wewnętrzny utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie, co jest korzystne dla gospodarki, ale będzie zwiększało inflację.

Mocne osłabienie dolara na rynkach światowych po publikacji danych makro w USA doprowadziło do nieznacznego umocnienie złotego do dolara. Jednak w stosunku do euro złoty stracił.

Takie zachowanie sygnalizuje, że zbliża się już korekta. Dzisiaj o inflacji będzie dzisiaj dyskutowała Rada Polityki Pieniężnej kończąc swoje dwudniowe posiedzenie komunikatem. Uważam, że tym razem stopy nie wzrosną, ale RPP będzie nadal ich podwyżką groziła. Dlatego też, w dłuższym terminie, taka decyzja nie powinna mieć większego znaczenia. W krótszym jednak może być niezłym pretekstem do podniesienie indeksów i osłabienia złotego.

GPW we wtorek nie miała wielkiego wyboru. Indeksy od początku sesji spadały naśladując zachowanie ich odpowiedników na giełdach europejskich. Najsłabszy był sektor małych i średnich spółek reprezentowany przez MWIG40.

Martwiła też słabość sektora bankowego. Obrót nadal był niewielki, a aktywność graczy żałosna i tylko to podtrzymywało posiadaczy akcji na duchu. Indeksy spadły, ale na wykresie WIG20 widać, że okno hossy powstałe w zeszłym tygodniu po decyzji FOMC nie zostało zamknięte. Sygnały kupna nadal obowiązują.

Zostały już tylko 3 dni do końca miesiąca i kwartału. Co prawda u nas proces „window dressing" najczęściej polega na pilnowaniu rywala, a nie na podciąganiu cen akcji, ale za naszymi granicami jest inaczej. Dobre nastroje w Europie i USA powinny pomagać również GPW.

Problem tylko w tym, że „window dressing" nie musi rozpocząć się dzisiaj - początek może być jutro. Faktem jest jednak, że jeśli fundusze nie chcą doprowadzić do przeceny to muszą ocalić dzisiaj WIG20 przed spadkiem. Jest na to duża szansa.

Wiara w Fed ważniejsza od danych makro

Wtorek giełdy europejskie rozpoczęły spadkiem indeksów. Obniżone prognozy sieci sprzedaży detalicznej w USA musiały wpłynąć na pogorszenie nastrojów. Nie pomogła też publikacja niemieckiego instytutu Ifo. Indeks klimatu gospodarczego w Niemczech spadł we wrześniu mocniej niż to prognozowano (do poziomu 19. miesięcznego minimum).

Na rynku walutowym panował jednak spokój. Kurs EUR/USD uległ, chwilowej, niewielkiej korekcie, po czym ruszył na północ, co zdecydowanie nie sprzyjało europejskim graczom. Sesje zakończyły się niewielkimi spadkami indeksów.

W USA gracze otrzymywali cios za ciosem... i cieszyli się z tego. Tak szaleńczej, i według mnie irracjonalnej, wiary w pomoc Fed już dawno nie widziałem. Popatrzmy, jakie to były ciosy. Przede wszystkim po poniedziałkowej sesji sieci sprzedaży detalicznej Lowe's i Target obniżyły prognozy zysków i przychodów, a przed wtorkową sesją Lennar (sektor budowy domów) poinformował, że poniósł kwartalną stratę.

Już informacje Lowe's i Target mogły graczy poważnie zaniepokoić, bo przecież to konsumenci odpowiadają za 2/3 PKB w USA. Ich nastroje są coraz gorsze, co potwierdził raport Conference Board. Jego indeks zaufania konsumentów spadł do poziomu dwuletniego minimum (99,8 pkt. - dużo niżej niż oczekiwano).

Same złe informacje napływały z rynku nieruchomości. Oprócz raportu Lennara okazało się też, że dane makro były bardzo słabe. Lipcowy raport S&P/Case-Shiller pokazał, że ceny spadły w stosunku do zeszłego roku o 3,9 proc. Poza tym sprzedaż domów na rynku wtórnym w USA spadła o 4,3 proc. (w granicach oczekiwań).

Te właśnie dane według wielu komentatorów były powodem poprawy nastrojów na giełdach. Podobno obawiano się, że będę dużo gorsze. Pewnie tak było, ale jeśli pogrzebie się w tym raporcie to okaże się, że były słabe.

Co prawda mediana cenowa wzrosła w porównaniu z zeszłym rokiem o 0,2 proc., ale ilość niesprzedanych domów wzrosła do poziomu 18. letniego maksimum. Amerykanie ciągle jeszcze czekają na lepsze czasy i nie spuszczają z ceny. Ciekawe jak długo jeszcze.

Bardzo prawidłowo zareagował na te dane rynek obligacji i walutowy. Rentowność obligacji spadła, a kurs EUR/USD gwałtownie wzrósł. To pomagało akcjom eksporterów amerykańskich. Dziwić mogło to, że spadały ceny surowców, ale reagowały one przede wszystkim na obawy o nadejście recesji w USA.

Poza tym spadał kurs USD/JPY, co sygnalizowało, że fundusze likwidują część pozycji otwartych w procesie carry trade. Cenie ropy szkodziło dodatkowo to, że huragan nie zaszkodził wydobyciu ropy w Zatoce Meksykańskiej. Ceny miedzi i złota spadły nieznacznie.

Ostrzeżenia spółek sprzedaży detalicznej szkodziły całemu sektorowi - ceny akcji spadały. Traciły też na wartości akcje deweloperów. Spadająca cena ropy szkodziła sektorowi paliwowemu. Wydawałoby się, że w tej sytuacji rynek czeka gwałtowna przecena.

Nic z tych rzeczy. Tylko otwarcie było wyraźnie negatywne. Potem indeksy trzymały się blisko poniedziałkowego zamknięcia czekając na ostatnią godzinę, a NASDAQ nawet całkiem wyraźnie rósł. Byki w końcówce tę batalię wygrały, bo wzrost indeksu NASDAQ i DJIA oraz neutralne zamknięcie S&P 500 w tej sytuacji to była duża wygrana.

Wiara we wszechmocny Fed i zbliżający się koniec kwartału czynią cuda. Trudno w tej sytuacji nie spodziewać się wzrostu indeksów na kolejnych sesjach.

Dzisiaj najważniejsze dla rynków będzie to, co zobaczmy w danych o zamówieniach na dobra trwałego użytku w USA. Gracze zazwyczaj skupiają się na danych bez środków transportu (zamówienie kilku samolotów potrafi bardzo mocno wpłynąć na liczbę główną).

Oczekiwany jest spadek, po bardzo mocnym wzroście w lipcu i gdyby zamówienia rzeczywiście spadły umiarkowanie to mogłoby nawet pomóc akcjom szkodząc dolarowi (wzrost prawdopodobieństwa obniżki stóp, ale spadek prawdopodobieństwa recesji).

Duży spadek zaszkodziłby jednak zarówno akcjom jak i dolarowi. Dane o tygodniowej zmianie zapasów paliw w USA jak zwykle będą tylko pretekstem dla ruchów ceny ropy. Pretekstem zresztą niekoniecznie logicznie połączonym z zawartością tego raportu.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)