Nawet najwięksi optymiści w poniedziałek rano, nie przypuszczali że indeksy giełdowe zakończą dzień na plusie. Notowania na GPW otworzyły się na poziomach grubo poniżej piątkowego zamknięcia. Po godzinie 13. wszystko wróciło jednak do normy i na umęczonych po świętowaniu Nowego Roku twarzach inwestorów zaczynał gościć uśmiech. Zarówno WIG, jak i WIG20 wzrosły o ponad 1 proc., zaś obroty zbliżyły się do przyzwoitego poziomu 800 mln zł. W przypadku indeksu największych spółek do pełni szczęścia zabrakło raptem 5 pkt., co nieco mąciło szampańskie nastroje na warszawskim parkiecie.
Choć dzień minął inwestorom na liczeniu zysków, to kilka czynników powodowało że noc nie należała raczej do spokojnych. Giełdy amerykańskie i japońska były w poniedziałek zamknięte, a od postawy indeksów Dow Jones i Nikkei, zależy de facto koniunktura na GPW. Wspomniany już indeks WIG20 zatrzymał się tuż przed psychologiczną granicą 2700 pkt., i pomimo ataku byków w końcówce sesji nie przebił tego punktu oporu. W dodatku technicznie sytuacja indeksu nie wygląda najlepiej i można się spodziewać delikatnej korekty na początku notowań. W najlepszym razie więc, dojdzie do powtórki z poniedziałkowej sesji, czyli słabego otwarcia i poprawie notowań w ciągu dnia.
Na rynku akcji doszło w kilku przypadkach do ciekawych rozstrzygnięć. O ile w poniedziałek akcje Biotonu wydawały się mocno przewartościowane, to co można powiedzieć po w wczorajszej sesji, gdy zwyżkowały o ponad 13 proc., wyznaczając nowe maksimum? Odwrotny ruch zaliczyły z kolei spółki spod bandery Romana Karkosika. Zarówno Alchemia, jak i Boryszew zgodnie zniżkowały, co może być symptomem kłopotów tych spółek w najbliższym czasie.
Nie próżnowali też politycy. W efekcie mieliśmy zawirowanie na akcjach KGHM. Akcje walczyły niemal cały dzień, by zakończyć notowania na plusie. To wynik wypowiedzi wicemninistra skarbu, który stwierdził, że krajowe złoża spółki zostaną wyeksploatowane w ciągu najbliższych jedenastu lat. Sama spółka dementowała te informacje i wygląda na to, że inwestorzy uwierzyli raczej przedstawicielom koncernu. Swoją drogą może należy wrócić do zwyczajów z początku prac rządu, gdy premier zabronił wypowiedzi wszystkim ministrom.
Do wielkiego zbiorowego odgłosu ulgi doszło z kolei na akcjach BOŚ. Zapowiedź SEB o gotowości sprzedaży pakietu akcji wywołał wzrost o prawie 20 proc. Inwestorzy dyskontowali więc zakończenie konfliktu, gdyż o wycofaniu się inwestora można powiedzieć wszystko, ale nie to że jest korzystne dla spółki. Teraz rynek będzie czekał na cenę transakcji i być może wezwanie, gdyż NFOŚ przekroczy w wyniku transakcji 97 proc. w kapitale akcyjnym. Być może dojdzie do starcia z inwestorami mniejszościowymi, którzy coraz skuteczniej bronią swoich interesów. Na pewno więc zrobi się na akcjach banku mocno spekulacyjnie.
Zarząd Próchnika poinformował już po zamknięciu poniedziałkowej sesji, że spółka zarobiła w grudniu ponad 8 proc. na inwestycjach na rynku kapitałowym. Od połowy września do końca ub.r. spółka w ten sposób wzbogaciła się o 500 tys. zł. Jak tak dalej pójdzie, to może należy zrezygnować z otwierania nowych salonów i przekształcić spółkę w fundusz spekulacyjny. We wtorek jednak spekulanci zainteresują się właśnie Próchnikiem i wywindują kurs akcji spółki. Obok akcji Próchnika warto przyjrzeć się Swarzędzowi. Nie co dzień członek Rady Nadzorczej kupuje 80 tys. akcji, nawet gdy kosztują 0,90 zł. Spółka pozostaje bardzo ryzykowną inwestycją, ale w tym przypadku ryzyko może się bardzo szybko opłacić.
Koniec stycznia będzie obfitował w wietrzenie spółek z udziałem Skarbu Państwa. Takie zawirowania nigdy nie służą dobrze wycenie giełdowej, dlatego w dalszym ciągu należy unikać inwestycji w niestabilne politycznie spółki.