Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Końca wojny nie widać na giełdzie w Moskwie?

0
Podziel się:

Rosyjski indeks RTS spadł w poniedziałek rano o 4,3 proc. do poziomu 1648,53 pkt. i miał najniższą wartość od listopada 2006 roku.

Końca wojny nie widać na giełdzie w Moskwie?

Rosyjski indeks RTS, grupujący 50 największych spółek notowanych na moskiewskiej giełdzie, spadł w poniedziałek rano o 4,3 proc. do poziomu 1648,53 pkt. i miał najniższą wartość od listopada 2006 roku.

Ta gwałtowna wyprzedaż została wykorzystana do kupna przecenionych akcji, które na przestrzeni dwóch dni stracił ponad 10 proc. O godzinie 14:07 RTS testował poziom 1729,13 pkt., zyskując 0,37 procent.

Silnej wyprzedaży akcji na moskiewskiej giełdzie w piątek i w poniedziałek rano, nie należy wiązać z konfliktem rosyjsko-gruzińskim. Konflikt ten bowiem w sposób szczególny nie angażuje Rosji. Można go porównać do walki Goliata z Dawidem.

Tyle tylko, że wynik tej konfrontacji nie będzie biblijny. Źródeł przeceny akcji należy natomiast szukać w przybierającym na sile od połowy maja trendzie spadkowym. W ostatnim miesiącu jego motorem napędowym stał się gwałtowny spadek cen ropy i innych surowców na świecie.

Rosyjska giełda zdominowana jest przez spółki surowcowe, ze wskazaniem na firmy paliwowo-naftowe. Gazprom, Lukoil i Rosneft w 40 proc. odpowiadają za zmiany indeksu RTS. Spadek w ostatnim miesiącu cen ropy o 23 proc. i gazu ziemnego o 38 proc., sprowadził wyceny tych spółek średnio o ponad 30 proc. w dół.

W tym czasie RTS stracił ponad 20 proc. Natomiast od 19 maja br., gdy testował on historyczny rekord na poziomie 2487,90 pkt., RTS stracił ponad 30 procent.

Obserwowane w piątek i w poniedziałek rano paniczne zachowania rosyjskiej giełdy, może zwiastować bliski koniec spadków. Przynajmniej pewnego ich etapu. Panika bowiem dość często wyznacza punkty zwrotne. Wnioski te może potwierdzać sytuacja na wykresie ropy.

W dużej mierze bowiem, z uwagi na wymienione wyżej czynniki, analiza zachowania indeksu RTS, sprowadza się właśnie do analizy sytuacji na rynku ropy.

Silne wyprzedanie oraz bliskość dołka z 1 maja br. (110,21 dol. - ropa Brent), którego znaczenie wzmacnia 38,2 proc. zniesienie Fibonacciego wzrostów styczeń 2007 - lipiec 2008 (109,80 dol.), może zapowiadać kilkutygodniowe wzrostowe odbicie na rynku ropy.

Zwłaszcza, że spadek w okolice 110 dol. oznaczałby przecenę o 26 proc., czyli o analogicznej wielkości jak w przypadku pierwszej fali wyprzedaży ropy, zapoczątkowanej w sierpniu 2006 roku. Wówczas kolejna fala wyprzedaży, która w styczniu 2007 roku sprowadziła ceny do 50,69 dol., została poprzedzona dwumiesięczną korektą. Jest szansa, że obecnie sytuacja się powtórzy.

To zaś tworzyłoby doskonałe warunki do silnego odbicia na moskiewskim parkiecie.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)